Ukraińska historia tłumaczona dla Polaków

2024-02-22 08:40:00(ost. akt: 2024-03-04 08:59:54)

Autor zdjęcia: DSNS Ukrainy

Historia Ukrainy, w odróżnieniu od polskiej, jest historią chłopską. Ukraińska szlachta, magnateria z reguły szybko się „polszczyła”, czego przejawem było porzucanie prawosławia na rzecz rzymskiego katolicyzmu. Najbardziej wymownym tego przykładem jest król Michał I, który panował w Rzeczypospolitej w latach 1669-1673.

Lubię czytać Jarosława Hrycaka. Nie dlatego, że jest jednym z najwybitniejszych ukraińskich historyków odznaczonych między innymi Krzyżem Kawalerskim Ordery zasługi RP. Głównie dlatego, że mnie ciągle czymś zaskakuje, ale przede wszystkim dlatego, że swoim pisaniem burzy polsko-ukraińskie stereotypy, czym podpada wielbicielom owych, ale przede wszystkim polskim i ukraińskim nacjonalistom, co mnie niezmiernie cieszy. Jarosław Hrycak po prostu pisze, jak to było, nie oglądając się na polityków oraz poprawności i niepoprawności polityczne. I co ważne, nie ma w jego historycznym pisarstwie ni krzty ideologii czy wspierania/zwalczania uczestników polityczno-historycznych sporów. Tak tez jest z przetłumaczona niedawno na język polski książką "Ukraina. Wyrwać się z przeszłości", która wydało krakowskie Międzynarodowe Centrum Kultury

Historycznie niepoprawny

Czytając Hrycaka jako Ukrainiec, kiwasz głową ze zrozumieniem, kiedy ten pisze, że w 1918 roku antyżydowskie pogromy zaczęli nie Ukraińcy, ale polskie wojsko, by za chwile zazgrzytać, kiedy tenże pisze, że udział ukraińskiej policji w Holokauście to jedna „z najbardziej haniebnych kart w ukraińskiej historii”.

To samo „niebo i piekło” dotyka też polskiego czytelnika. Bo w jednym miejscu przeczyta, jak to w 1930 roku w czasie pacyfikacji ukraińskiej części Galicji polscy żołnierze zmuszali Ukraińców do jedzenia ziemi „tak długo, aż ofiara powie, czyja to ziemia – polska czy ukraińska”, by w innym przeczytać, że „Jednym z pierwszych działań UPA były masowe mordy na polskiej ludności Wołynia”.

Ta niepoprawność (historyczna?) dotyczy też relacji ukraińsko-żydowskich. Bo w „Wyrwać się z przeszłości” Hrycak nie omija np. tematu udziału komunistów żydowskiego pochodzenia w budowie sowieckiej Ukrainy. Przytacza nawet słowa Nikołaja Jeżowa (szef NKWD w latach 1936-1938), który po przeczytaniu raportu o składzie narodowościowym NKWD w sowieckiej Ukrainie stwierdził: „To nie Ukraina, tylko cały Birobidżan” (stolica autonomicznego okręgu żydowskiego).

A kilkadziesiąt stron dalej Hrycak stwierdza: „Ukraina umieszcza w centrum swojej polityki historycznej pamięć o Wielkim Głodzie jako jednym z największych aktów ludobójstwa w historii świata, ale nie ma odwagi otwarcie mówić o udziale Ukraińców w Holokauście i rzezi wołyńskiej (…)”.

Kto ciekaw, może sobie teraz porównać jaką historię Ukrainy napisał Hrycak dla swoich („Wyrwać się z przeszłości” to tłumaczenie książki napisanej dla Ukraińców) ze „Zrozumieć Ukrainę. Historia mówiona”, w której Hrycak w rozmowie z Izą Chruślińską opowiedział Polakom swoją historię Ukrainę.
Dlatego też ta pierwsza pozycja to przede wszystkim historia Ukrainy, gdzie relacje polsko-ukraińskie są jednak poboczne w odniesieniu do stosunków ukraińsko-rosyjskich, ale też jest to wielka zaleta tej książki, bo Hrycak porusza się w niej po obszarach, które są mniej znane polskiemu czytelnikowi. Bo jednak mamy w Polsce manierę, żeby historię Ukrainy rozumieć jako dzieje stosunków polsko-ukraińskich.

Polaków i Ukraińców wiele łączy i wiele dzieli. Tym pierwszym jest na pewno kwestia pochodzenia, bo wszyscy Polacy uważają się za potomków szlachty, Ukraińcy – kozaków, którzy na początku XVII wieku stanowili istotny element siły zbrojnej Rzeczypospolitej. To oni odegrali znacząca rolę wojnie z Moskwą w 1618 roku i w bitwie pod Chocimiem w 1621 roku. Kiedy umarł Jan Karol Chodkiewicz, Turcy od razu zaatakowali. Kontruderzenie zorganizował kozacki hetman Piotr Konaszewicz-Sahajdaczny (co drugi żołnierz był tam kozakiem). Późniejszy król Władysława IV podarował mu za męstwo miecz, który do tej pory jest przechowywany na Wawelu. Warto dodać, że bunty kozackie do czasów Chmielnickiego nie były skierowane przeciwko Rzeczypospolitej, ale były wojnami domowymi, w których kozacy chcieli wywalczyć sobie status równy szlachcie.

Historia Ukrainy, w odróżnieniu od polskiej, jest historią chłopską. Ukraińska szlachta, magnateria z reguły szybko się „polszczyła”, czego przejawem było z reguły porzucenia prawosławia na rzecz rzymskiego katolicyzmu. Najbardziej wymownym tego przykładem jest król Michał I, który panował w Rzeczypospolitej

w latach 1669-1673. Jego dalekim przodkiem był Mychajło Wiśniowiecki, którego wnuk Dmytro-Bajda Wiśniowiecki (1510?-1563?) był założycielem kozackiej Siczy. Jego bratanek był kozackim hetmanem, a jego syn to znany nam z „Ogniem i mieczem” Jeremi Wiśniowiecki, który przeszedł na katolicyzm i walczył z kozakami. I to jego synem był Michał I.

Był wolnym człowiekiem tylko przez 9 lat

Dość tu powiedzieć, że polscy wieszczowie byli szlacheckimi synami. Ukraiński wieszcz Taras Szewczenko, którego Hrycak nazywa „twórcą nowej Ukrainy”, a który był pańszczyźnianym chłopem. Szewczenko żył 47 lat. Wolnym człowiek był tylko przez 9 lat. 24 lata spędził w poddaństwie; 10 lat na zesłaniu i 3,5 roku pod nadzorem carskiej policji.

Naród ukraiński formował się z chłopów. — Jeden z kijowskich liderów Bundu (żydowskiej partii socjalistycznej) Mosze Rafes pisał: „W Ukrainie, gdzie szlachcic to Rosjanin albo Polak, bankier czy kupiec – najczęściej Żyd, którzy nie mówią «chłopska mową» i nie rozumieją jej, sformułowanie «precz z panami» mogło dla ukraińskich chłopów oznaczać: «precz z Lachami, Moskalami i Żydami»” — podkreśla Jarosław Hrycak.

Będziecie rzęzić

Co oczywiste, Hrycak pisze sporo o Rosji i Rosjanach i ich stosunku do Ukraińców i Ukrainy. Wspomina na przykład, jak to Stalin się zdenerwował, kiedy doniesiono mu, że von Paulusa po bitwie stalingradzkiej pojmał do niewoli lejtnant Ilczenko. — Feldmarszałka może pojmać co najmniej marszałek, a nie jakiś nieznany nikomu chachoł — i kazał wykreślić go z listy odznaczonych. Podobnie zresztą kazał wyrzucić ze słynnego zdjęcia ze zdobycia Reichstagu w 1945 roku ukraińskiego z pochodzenia żołnierza (to może akurat i dobrze). „Chachoł” to stosowane przez Rosjan pogardliwe określenie Ukraińca.

Z drugiej strony mamy dysydenta Josifa Brodskiego, noblistę. Z Wikipedii można się dowiedzieć, że „Do głównych tematów jego wierszy należą: sprzeciw wobec totalitaryzmu (…)”.

Jarosław Hrycak w swojej książce przypomina wiersz, jakim ten światły Rosjanin przywitał niepodległą Ukrainę:

Z Bogiem orły, kozacy, hetmani i gieroje
Lecz kiedy umierać wam przyjdzie, hultaje i buhaje
Będziecie rzęzić, czepiając się skraju materaca
Te strofy Aleksandra, a nie brednie Tarasa

Bo rosyjski demokratyzm, liberalizm itd., itp. zawiera w sobie nieprzekraczalną granicę: ukraińską niepodległość właśnie.

I w tym kontekście warto zacytować przypomnienie Hrycaka z Normana Devisa. — Na zachodzie panował stary, rosjocentryczny model przeszłości Europy Wschodniej. Jak ironizował Norman Davies: „Przez wiele lat przedstawiano ich [Ukraińców] światu jako «Rosjan» lub «Sowietów» tam, gdzie mieli sobie zasłużyć na pochwałę, a jako «Ukraińców» jedynie wtedy, gdy zrobili coś złego” — pisze Hrycak.

Paradoksem jest, że zmienił to nie kto inny, jak Władymir Putin. Nie tylko zresztą to. Wojna, którą wywołał, przyspieszyła tworzenie się nowoczesnego narodu, ukrainizuje go.

— Istnienie demokratycznej Ukrainy jest „egzystencjalnym zagrożeniem dla Putina” — pisze Hrycak. Ja bym raczej powiedział: „Rosji w jej obecnej postaci”. Pytanie tylko, czy Rosjanie chcą żyć w demokratycznym kraju. Moim zdaniem nie. Jedyne, co można zrobić z Rosją, to wycelować w nią wystarczająco dużo luf. I przyjąć pod europejski dach Ukrainę, bo żeby Rosjanie zechcieli się sami zmieniać, muszą najpierw rozstać się mentalnie z Ukrainą.

Książkę wydało Międzynarodowego Centrum Kultury

— Misją Międzynarodowego Centrum Kultury jest prowadzenie dialogu i interdyscyplinarnych studiów nad kulturą i dziedzictwem w Europie i w świecie — czytam na stronie Centrum. — Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie jest narodową instytucją kultury, która specjalizuje się w problematyce kultury i dziedzictwa Europy Środkowej. Powstało z inicjatywy rządu Tadeusza Mazowieckiego w 1991 roku.

Centrum swoje zainteresowania koncentruje na Europie Środkowej. Działalność MCK "wyrasta z przekonania o potrzebie głębszego poznawania się nawzajem, jako że tylko rzetelna wiedza pozwala na przezwyciężenie stereotypów, uprzedzeń i stwarza grunt dla partnerstwa i współpracy w regionie".
Centrum prowadzi badania, działalność edukacyjną i wydaje książki. Najnowsza pozycją jest właśnie książka Jarosława Hrycaka. Strona: mck.krakow.pl

Igor Hrywna

— Z perspektywy historyka kultury zachodni wpływ na niektóre części obszaru Ukrainy rozpoczął się przed rokiem 1340, nasilił po roku 1569 i trwał na szerokim obszarze ziem ukraińskich do roku 1793… Zachód ten przeważnie był ubrany w polski kontusz — pisze Ihor Sevcenko w książce „Ukraina między Wschodem a Zachodem”.




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5