Michał Syrowatka: "Największe walki jeszcze przede mną"

2017-07-19 10:32:52(ost. akt: 2017-07-19 14:52:50)

Autor zdjęcia: Kamil Mróz

Michał Syrowatka (19-1, 7 KO) w sobotę w Londynie posłał na deski niepokonanego wcześniej Robbie Davisa Jr. (15-1, 11 KO) w walce o pas WBA Continental wagi super lekkiej. W środę ełczanin spotkał się ze swoim głównym sponsorem, Mieczysławem Wasilewskim z firmy Wasilewski Developer. Przy tej okazji podzielił się wrażeniami z najważniejszej walki w swojej karierze.
Michał Syrowatka, pięściarz znany chyba wszystkim ełczanom, w sobotę odbył najważniejszą walkę w swojej dotychczasowej karierze. Stanął naprzeciw Robbiego Davisa Jr., który wcześniej nie przegrał ani jednej walki. Michał walczył o pas federacji WBA Continental w wadze super lekkiej. Ełczanin wygrał walkę, kiedy w 12. rundzie doprowadził do liczenia, a później zasypał Anglika gradem ciosów. Ciosy Michała były na tyle potężne i celne, że rywal po końcowym gongu musiał udać się do szpitala. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało, o czym poinformował niedawno na Twitterze.

W środę Syrowatka spotkał się ze swoim głównym sponsorem, Mieczysławem Wasilewskim z firmy Wasilewski Developer. Spotkanie było okazją do rozmowy z nowym właścicielem pasa WBA Continental.

— To była zdecydowanie najważniejsza walka w mojej karierze, tym niemniej sądzę, że czekają mnie jeszcze większe pojedynki — mówi Michał Syrowatka. — Zdobycie pasa oznacza dla mnie wskoczenie na wysokie miejsce w rankingu federacji WBA. Marzy mi się walka o mistrzostwo świata, ale wszystko jeszcze przede mną. Wygrana z Davisem Jr. oznacza pojawienie się dla mnie nowych możliwości i chętnych do pojedynku znaczących rywali.

Podczas walki nie wszystko toczyło się jednak po myśli ełczanina. Syrowatka przegrywał na punkty, a w 9. rundzie rywal doprowadził nawet do liczenia. Pięściarz jednak cały czas miał w głowie plan.

— Byłem przygotowany na ciężkie warunki, bo walczyłem na terenie przeciwnika. Od pierwszej rundy wierzyłem jednak z zwycięstwo. Nie wątpiłem w sukces ani przez chwilę, bo zwątpienie w siebie dla boksera oznacza przegraną walkę. Przyznam jednak, że kondycyjnie było ciężko, bo terminy ułożyły się tak, że miałem skrócony okres przygotowawczy do 5 tygodni. Ale dałem radę i chyba byłem lepiej przygotowany od mistrza, bo od mniej więcej połowy walki Davies Jr. wyraźnie słabł. To w końcu dało mi szansę na wyprowadzenie kilku mocnych ciosów, z każdym kolejnym jego kontry robiły na mnie coraz mniejsze wrażenie — relacjonuje Syrowatka.

Ełcki pięściarz zapytany o wrażenia po końcowym gongu odpowiada krótko: to uczucie nie do opisania.

— Całą walkę byłem skupiony, emocje weszły dopiero po zakończeniu walki przez sędziego. Niesamowita radość, dla takich chwil warto jest cierpieć, poświęcać tyle czasu i wysiłku na treningach i w końcu przyjmować setki ciosów.

Michał Syrowatka pierwsze bokserskie kroki stawiał w Ełku. Jak twierdzi, wiele zawdzięcza ełckim trenerom i kibicom.

— Dla zawodnika wsparcie kibiców jest kluczowe. Gdziekolwiek bym nie walczył, zawsze wiem, że mieszkańcy mojego miasta są ze mną. Jestem też bardzo wdzięczny swoim trenerom z Ełku. Wyszkolili mnie technicznie, przygotowali do wyzwań. Dużo wymagali, i bardzo dobrze - to dzięki zaszczepieniu chęci do ciężkiej pracy przy pierwszych krokach, zawodnik później jest zdeterminowany. A determinacja i wola walki to absolutna podstawa w tym zawodzie — przekonuje Syrowatka.

Zawodnik sobotnią walką zmazał plamę po bardzo nieudanym występie w Ełku podczas gali bokserskiej w grudniu 2015 roku. Michał przegrał wtedy przed czasem z doświadczonym Rafałem Jackiewiczem.

— Przegrałbym tego wieczoru każdą walkę. Miałem pewne problemy, które cały czas siedziały mi w głowie, nie potrafiłem skupić się na tym, co robię. Mam nadzieję, że sobotnią walką zrehabilitowałem się nieco w oczach fanów, ale chciałbym jeszcze raz powalczyć w Ełku, żeby na własnym terenie pokazać, co potrafię w szczycie formy — zapewnia ełczanin. I dodaje, że sukces nie byłby możliwy, gdyby nie wsparcie głównego sponsora. Firma Wasilewski Developer, jeden z największych deweloperów w regionie, zaczęła współpracę z Syrowatką w czerwcu tego roku. I, jak twierdzi pięściarz, to rozwiązało wiele jego problemów.

— Pan Mieczysław spadł mi jak gwiazdka z nieba. Pomógł mi bardzo, służy nie tylko wsparciem finansowym, jak każdy sponsor, ale też dobrą radą i pomocą w każdej sytuacji życiowej. To pomaga mi skupić się tylko i wyłącznie na treningu oraz walkach. Nasza współpraca układa się bardzo dobrze i mam nadzieję, że długo jeszcze będziemy jechać "na jednym wózku" — śmieje się Michał Syrowatka.

Sponsor ełckiego pięściarza podczas spotkania opisywał, jakie emocje towarzyszyły mu podczas walki Michała.

— Oglądaliśmy ją z synem, cały czas byliśmy w niesamowitym napięciu. Michał, od kiedy zaczęliśmy współpracować, stał się nam osobą bardzo bliską, można powiedzieć, że zostaliśmy rodziną — przekonuje Mieczysław Wasilewski. — po walce od razu wysłaliśmy mu SMS'a z gratulacjami. Michał mimo wielkich emocji i zmęczenia odpowiedział od razu. Jestem pewien, że przed Michałem jeszcze mnóstwo wielkich walk i sukcesów. Ten chłopak ma ogromny talent i serce do walki. Zachęcam do śledzenia jego postępów. Wszyscy ełczanie powinni być z niego dumni.

Jak dalej potoczy się kariera ełckiego pięściarza? Jedno jest pewne, Michał Syrowatka nie zamierza długo odpoczywać.

— Chcę iść za ciosem. Niedługo mam spotkanie z promotorem w sprawie kolejnej walki. Będę celować wysoko — odpowiada enigmatycznie pięściarz.

mro

Obrazek w tresci



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5