Wierni sprawdzą swoje siły —fizyczne i duchowe. W marcu druga Ekstremalna Droga Krzyżowa

Ekstremalna Droga Krzyżowa to 42-kilometrowa wędrówka w nocy, samotności i milczeniu. Człowiek zdany jest wyłącznie na siebie i własne siły. Dostaje do ręki mapę i rozważania - 14 stacji męki Jezusa. Doświadcza bólu, zmęczenia, ale dzięki temu sprawdza i przekracza siebie. To ćwiczenie fizyczne i duchowe, po którym każdy może zostać odmieniony.

Ełcka Ekstremalna Droga Krzyżowa, podobnie jak trasy w całym kraju, rozpocznie się w piątek 16 marca w nocy. To już druga ekstremalna droga ełczan. W pierwszej swoich sił próbowało około 150 wiernych. W tym roku znów ełcka wersja wędrówki odbędzie się pod hasłem "Droga do Emaus". To nawiązanie do biblijnej historii o wędrówce apostołów. W dniu zmartwychwstania Jezusa do Emaus szli dwaj jego uczniowie, rozgoryczeni śmiercią swojego nauczyciela. W czasie drogi przyłączył się do nich Jezus, który z początku nie został rozpoznany, i który w czasie wspólnej wędrówki przedstawił wykładnię proroctw mesjańskich. Po dotarciu na miejsce, do Emaus, w czasie wspólnego posiłku, Jezus został rozpoznany przez uczniów, gdy łamał dla nich chleb.

— W ubiegłorocznej edycji EDK wzięło udział prawie 150 mieszkańców Ełku i okolic. Niektórzy szli nawet 14 godzin — mówi Michał Małolepszy, organizator wydarzenia. — Już samo wyjście na trasę, nawet jeśli nie została ukończona, jest indywidualnym zwycięstwem. Nie trzeba oczywiście kończyć całej trasy. Każdy przejdzie tyle, ile będzie chciał. Ważne są chęci spotkania się z Bogiem.

Pełna trasa liczy 42 kilometry. Uczestnicy zaczną mszą świętą o godzinie 21:00 w Parafii pw. św Tomasza Apostoła przy ul. 11 listopada 28. Następnie ruszą w drogę. Ełcka trasa będzie przebiegała podobnie jak ta w poprzednim roku, kiedy to ełczanie ruszyli w wymagającą trasę po raz pierwszy. Przejdą przez Ełk, Siedliska, Mleczno, Królową Wolę, Czerwonkę, Woszczele, Małkinie, Lepaki Wielkie, Mołdzie, Madejki, Talusy, Mąki, Mącze, Szarek i Chruściele. Po drodze będą zatrzymywać się na modlitwę przy leśnych i przydrożnych kapliczkach na terenie gminy Ełk. Dokładnie czternaście razy.

— Jestem dumny, że organizatorzy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej wybrali za przystanki kapliczki i cmentarze na terenie naszej gminy. To miejsca pamięci, o które zawsze dbamy z najwyższą troską. Traktujemy w gminie EKD jako bardzo ważną dla całej społeczności inicjatywę. To będzie okazja do przemyślenia problemów swoich i świata, do zbliżenia się do Boga i obcowania z piękną naturą naszego regionu, w której przecież jest tyle boskiego pierwiastka — mówi wójt gminy Ełk Tomasz Osewski. I zachęca: — Chociaż 42-kilometry to niemałe wyzwanie, zachęcam do spróbowania swoich sił. Niecodziennie nadarza się okazja do tak wyjątkowego przeżycia, jakim z pewnością będzie Ekstremalna Droga Krzyżowa.

Z tym, że przejście 42 kilometrów jest dużym wyzwaniem, zgadza się Michał Małolepszy. Ale dodaje, że przejście trasy odmienia człowieka.

— Jest to wyzwanie, głębokie przeżycie, doświadczenie własnej słabości i chociaż ułamka ciężaru, jaki dźwigał Jezus podczas swojej drogi. Inaczej patrzy się na cierpienie Jezusa z ciepłej ławki, inaczej gdy stopy pełne są odcisków, a nogi odmawiają posłuszeństwa – tłumaczy organizator ełckiej EDK. — Zapewniam, że jest to niesamowita wyprawa. Nie czuć jednak strachu, bo jeśli ufa się Jezusowi bezgranicznie, lęk przed ciemnością nie będzie przeszkodą. Na pewno pojawi się zmęczenie, ale ja wtedy proszę o pomoc z góry i doświadczam czegoś niewiarygodnego – opowiada Michał.

Nasuwa się pytanie — co jest celem Ekstremalnej Drogi Krzyżowej? Odpowiedź jest jedna: spotkanie. Tylko o to chodzi w EDK. Cała reszta jest nieważna. Milczenie, modlitwa, medytacja, długa nocna trasa — to wszystko właśnie po to. Dublin, Galway, Warszawa, Spitsbergen, Ełk – miejsce nie jest istotne. Nie ma też znaczenia ile osób wyjdzie na trasę. Celem Ekstremalnej Drogi Krzyżowej jest spotkanie... z Bogiem.

red.