Prezes obetnie politykom... samorządowcom też

2018-04-12 15:19:21(ost. akt: 2018-04-12 16:55:21)
Pieniądze

OLSZTYN - Pieniądze Fot. Grzegorz Czykwin /2004/

Pieniądze OLSZTYN - Pieniądze Fot. Grzegorz Czykwin /2004/

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Prezes Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział cięcie pensji polityków. Nie tylko parlamentarzyści, ale również samorządowcy - wójtowie, burmistrzowie, starostowie, prezydenci i ich zastępcy mają zarabiać o 20 proc. mniej.
Od kilku tygodni jednym z głównych tematów w krajowej polityce jest kwestia premii i nagród wypłacanych ministrom. W odpowiedzi na zarzuty m.in. opozycji, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zapowiedział, że ministrowie oddadzą otrzymane premie i nagrody. Ale to nie wszystko. Zapowiedział również obniżenie wynagrodzeń polityków o 20 proc. Ma to dotyczyć nie tylko parlamentarzystów, ale również i samorządowców. Limity wynagrodzeń mają zostać obniżone dla wójtów, burmistrzów, prezydentów, starostów i ich zastępców.

Sprawdźmy, ile zarabiają nasi samorządowcy i parlamentarzyści. Zajrzeliśmy do oświadczeń majątkowych złożonych w 2017 roku. Dotyczą one wynagrodzeń otrzymanych w 2016 roku. Tomasz Osewski, wójt gminy Ełk zarobił 139 965,44 zł. Jego obecna zastępczyni, Magdalena Fuk, pracowała wówczas w urzędzie miejskim w Giżycku.

Tomasz Andrukiewicz, prezydent Ełku w 2016 roku zarobił 159 456,72 zł. Jego zastępca Artur Urbański 173 848,13 zł. Z kolei starosta ełckie Marek Chojnowski otrzymał z tytułu pracy w urzędzie 157 869,68 zł. Jego zastępczyni Anna Iwaszko zarobiła 136 989,06 zł.

Z kolei Wojciech Kossakowski, ełcki poseł Prawa i Sprawiedliwości z tytułu uposażenia poselskiego otrzymał 117 372,60 zł, diety poselskiej nieopodatkowanej 27 360 zł i diety poselskiej opodatkowanej 3 672,76 zł. Podobnym wynagrodzeniem może pochwalić się Małgorzata Kopiczko, ełcka senator Prawa i Sprawiedliwości. Z tytułu uposażenia otrzymała 117 372,60 zł, diety nieopodatkowanej 27 360 zł i dieta opodatkowanej 2 909,85 zł.

Stanowisko w sprawie propozycji prezesa Prawa i Sprawiedliwości zajął m.in. Zygmunt Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich, prezydent Gliwic.

— Takimi zapowiedziami prezes PiS próbuje ratować sondaże swojej partii, nie patrząc na to, jak szkodliwe może to być dla naszego państwa. Społeczeństwo nie lubi być oszukiwane. PiS nie chciał uczciwie wytłumaczyć ludziom, dlaczego chce podnosić pensje w rządzie, więc teraz płaci za próbę obejścia tematu przy pomocy nagród. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że prezes nie lubi niezależnego od siebie samorządu. Zapowiadane obniżenie pensji samorządowców trudno więc postrzegać inaczej niż w kategoriach złośliwości — czytamy w oświadczeniu prezesa Związku. — Od 2007 roku przeciętna płaca w Polsce wzrosła o ponad 50 proc. Wynagrodzenia wójtów, burmistrzów i prezydentów miast nie zmieniły się od 10 lat a w tym czasie inflacja realnie zmniejszyła je jeszcze o ponad 20 proc. Rządzący przeforsowali niedawno ograniczenie liczby kadencji, tłumacząc, że w samorządach potrzeba „świeżej krwi”. Jaka to motywacja dla nowych osób, których chce w samorządzie PiS? Skoro będą zarabiać mniej niż średni personel kierowniczy w prywatnych firmach, przy ogromnej osobistej odpowiedzialności.

W podobnym tonie wypowiadają się ełccy samorządowcy.

— Taka propozycja wydaje mi się co najmniej nierozsądna. Limity wynagrodzeń w samorządach nie zmieniały się od lat, a o tym ile zarabiają samorządowcy i tak decydują radni — mówi Marek Chojnowski, ełcki starosta. — W wielu przypadkach już teraz dyrektorzy czy prezesi samorządowych instytucji i spółek zarabiają więcej od samorządowców. Jeśli propozycja wejdzie w życie, te różnice będą jeszcze większe. Z drugiej strony różnica między zarobkami samorządowców, a podległych im urzędników znacznie się zmniejszy. Jakieś zdrowe proporcje powinny jednak zostać zachowane.

Poniżej rozmowa z Tomaszem Andrukiewiczem, prezydentem Ełku, na temat propozycji obniżenia wynagrodzeń.

Jak Pan ocenia poziom obecnych wynagrodzeń w samorządach? Czy w przypadku prezydentów i wójtów są adekwatne do "nakładu" pracy?

Codziennie podejmuję kilkadziesiąt decyzji: administracyjnych, finansowych, merytorycznych, inwestycyjnych, kadrowych, które podlegają ocenia zarówno prawnej, jak i ocenie opinii publicznej oraz wielu innych. Pracuję dodatkowo w soboty i niedziele, również popołudniami czy wieczorami. Moje wynagrodzenie jest jawne.
Co miesiąc za moją pracę na konto wpływa ok. 8,4 tys. zł (99 326, 17 zł rocznie) oraz w marcu tzw. trzynasta pensja. Co miesiąc odprowadzam także średnio 4,5 tys. zł (53 494 68 zł rocznie) na rzecz państwa - podatki, składki, z których finansowane są m.in. reformy rządu i świadczenia na rzecz innych osób.
O wynagrodzeniu wójta, burmistrza, prezydenta, starosty decydują rady gmin i powiatów, w oparciu o funkcjonujące przepisy. Moje wynagrodzenie w niezmienionej formule funkcjonuje od 1 stycznia 2011 r.
Uważam, że dzisiejsze regulacje powinny zostać zmienione. Powinny być obiektywne kryteria, uzależniające wynagrodzenie wójta, burmistrza, prezydenta czy starosty np. od wielkości samorządu, wielkości budżetu, pozyskanych dla gminy dodatkowych środków ze źródeł zewnętrznych, nakładów inwestycyjnych w mieście, które decydują o rozwoju miasta czy gminy oraz być może innych wskaźników. Dzisiaj wójt gminy, w której mieszka 10 tysięcy obywateli, może zarabiać i bardzo często zarabia tyle samo, co prezydent kilkusettysięcznej metropolii. Nie ma znaczenia czy budżet gminy liczy 30 milionów, 300 milionów, czy miliard. To na pewno powinno być zmienione.
Pozostałe kwestie, np. dodatek specjalny, rady powinny ustalać na podstawie efektów pracy wójta burmistrza, prezydenta.

Gdy zostaną obniżone, wielu dyrektorów samorządowych instytucji czy prezesów samorządowych spółek będzie zarabiało więcej niż prezydent, wójt czy starosta.

Tak już jest w tej chwili w większości samorządów, gdzie pracownicy urzędów, dyrektorzy czy prezesi otrzymują wynagrodzenie porównywalne lub przewyższające swojego przełożonego – wójta, burmistrza czy prezydenta. W przyszłości dysproporcje jeszcze bardziej się pogłębią. To nie jest do końca sytuacja normalna. Chcąc utrzymać dobrego specjalistę – inżyniera budownictwa, architekta, inżyniera drogownictwa, specjalistów od pozyskiwania funduszy, sprawnych kierowników czy dyrektorów trzeba zaproponować wynagrodzenie, które będzie zarówno godziwe, motywujące i niedemoralizujące. Pragnę zauważyć, że dzisiaj na rynku pracy trwa otwarta "wojna" o pozyskanie pracownika. Często następuje rotacja do tych pracodawców, którzy zaoferują większe wynagrodzenie. I dotyczy to także sfery administracji publicznej. Bo dzisiaj nie ma problemu braku pracy, tylko problem niesatysfakcjonującego wynagrodzenia, dlatego pracownicy częściej, niż wcześniej zmieniają pracę.

I jeszcze w kontekście nagród i premii rocznych w ministerstwach. Czy w ełckim samorządzie tego typu premie roczne czy nagrody są przyznawane? Chodzi mi przede wszystkim o kierownictwo urzędu - prezydent, zastępca, sekretarz, naczelnicy wydziałów.

Prezydent Miasta Ełku nie otrzymywał i nie otrzymuje nagród, ani premii. Przyznawanie nagród lub premii z okazji zakończenia roku nie jest moim zdaniem uzasadnione w administracji publicznej. Nagrodę powinien otrzymywać nie każdy, ale ten, kto w sposób ponadwymiarowy w stosunku do ustalonego czasu pracy, pracuje więcej, efektywniej, pozyskuje pieniądze, wdraża nowe rozwiązania. To ma go zmotywować do lepszej pracy oraz motywować innych pracowników. To są naturalne elementy zarządzania realizowane przez pracodawców wobec swoich pracowników, które mają motywować do lepszej, efektywnej pracy.
Nagrody przyznaję wyjątkowo rzadko i to za konkretne osiągnięcia, w konkretnie uzasadnionych przypadkach, np. zastępcy prezydenta miasta w roku ubiegłym otrzymał na swoje konto ok. 6 tys. zł, a sekretarz 2 800 zł. A kilku naczelników, bo też nie wszyscy, generalnie kwoty średnio od 800 zł do 2800 zł w skali roku.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. wk u r wiony #2484989 | 89.228.*.* 15 kwi 2018 20:09

    Chcąc utrzymać dobrego specjalistę – inżyniera budownictwa, architekta, inżyniera drogownictwa, specjalistów od pozyskiwania funduszy, sprawnych kierowników czy dyrektorów trzeba zaproponować wynagrodzenie, które będzie zarówno godziwe, motywujące i niedemoralizujące. - pracuję w Urzędowie to blef.... czysty blef.... i słusznie że obetnie, nawet nie wiecie ile biorą poza .... wypłatą... wyjazdy wsio opłacane z kasy urzędowej to to się nie liczy...

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Emeryt #2483487 | 46.151.*.* 13 kwi 2018 07:42

    Senator zaznacza, że sprawa musi został jak najszybciej rozwiązana. - Zdarza się, że osoba odpowiedzialna za papier toaletowy w jakimś urzędzie zarabia kilkukrotnie więcej niż wiceminister, którego działania przyniosły budżetowi państwa dziesiątki miliardów złotych. Ze względu na poziom emocji i wybory sprawa jest niemożliwa. Tracą na tym państwo i obywatele - zakończył Jackowski.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

  3. Ełczanin #2483486 | 46.151.*.* 13 kwi 2018 07:36

    Co miesiąc za moją pracę na konto wpływa ok. 8,4 tys. zł - mówi Prezydent Ełku. Mało czy dużo. Pan prezydent nie musi kupować swoim dzieciom pampersów, ponosić kosztów z tytułu utrzymywania żony i dzieci. A emeryci około 1000,00zł to mało czy dużo, a wielu nawet na rękę nie ma 1000,00zł.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  4. złoty cielec #2483480 | 89.228.*.* 13 kwi 2018 07:20

    szydło rozdawała naszą kasę sobie i przydupasom, a nadprezes bez żadnego trybu chce ukarać innych

    odpowiedz na ten komentarz

  5. Będą się pchać do koryta i za 4tyś #2483131 | 80.50.*.* 12 kwi 2018 17:25

    Niech jeden z drugim idą uczciwie popracować

    odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (6)
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5