Bezbramkowy remis MKS-u z Drwęcą

2018-05-14 09:00:00(ost. akt: 2018-05-14 10:05:27)

Autor zdjęcia: Paweł Godlewski/MKS Ełk

Podopieczni Przemysława Kołłątaja grali w minioną sobotę z ligowym sąsiadem, Finishparkiet Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie. W meczu nie padła żadna bramka. Remis nikogo nie urządził, sytuacja w tabeli dalej pozostaje niejasna.
Przed sobotnim meczem Mazurski Klub Sportowy Ełk miał powody to zadowolenia. W dwóch ciężkich pojedynkach ełczanie poradzili sobie śpiewająco. Najpierw wygrali z Huraganem Morąg 2:0, nie dając przeciwnikowi wielu szans na wyrównanie wyniku. Dobrą passę kontynuowali trzy dni później, kiedy ich przeciwnikiem był Ursus Warszawa. Wynik 2:0 potwierdził, że w zespole pod przewodnictwem Przemysława Kołłątaja zaczyna dziać się dobrze. Sześć puntów zdobytych w dwóch spotkaniach przybliżyło ekipę z Ełku do ich głównego celu — utrzymania się w trzeciej lidze.

Sobotni mecz z Finishparkietem Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie był arcyważny dla obu drużyn. Drwęca ma tyle samo punktów w tabeli co MKS, obie drużyny chcą za wszelką cenę utrzymać się w lidze. I tą determinację było widać w każdej minucie sobotniego meczu w Kurzętniku.

W pierwszych minutach gry inicjatywa wyraźnie należała do ełczan. Ełczanie atakowali raz za razem, brakowało jednak kropki nad "i". Golem dla ełckiej ekipy pachniało mniej więcej do 30. minuty, wtedy przeciwnicy otrząsnęli się z pierwszego szoku i sami zaczęli kontrować i atakować zacieklej. Pod koniec pierwszej połowy gra niestety utknęła w środku pola, a widowisko straciło na uroku. Pod koniec pierwszej odsłony zapachniało golem dla gospodarzy — mieli okazję zdobyć bramkę z rzutu wolnego z 17 metrów. Piłka uderzyła jednak w mur. Niedługo potem sędzia zagwizdał po raz ostatni.

Druga połowa obfitowała w ofensywę po obu stronach. Po kilkunastu minutach szala zwycięstwa zdawała się przechylać w stronę ełczan. MKS był zdecydowanie lepszą drużyną, brakowało jednak wykończenia. Nie pomogła zmiana w 63. minucie, kiedy za Świderskiego na murawę wbiegł dobrze dysponowany w ostatnich meczach Famulak. Ostatnie minuty spotkania to już prawdziwa emocjonalna huśtawka. Golkiperzy i obrońcy obu drużyn mieli ręce i nogi pełne roboty. Trzeba oddać Adamowi Radzikowskiemu, ełckiemu golkiperowi, że kilka razy uratował MKS przed stratą gola. Sędzia doliczył dwie minuty do regulaminowego czasu gry. Nie dało to efektu w postaci gola dla żadnej z ekip. Arbiter zagwizdał po raz ostatni, zawodnicy obu drużyn wrócili do szatni niezadowoleni — remis nie urządził nikogo.

Do IV ligi po sezonie może spaść aż 5 drużyn. To oznacza, że MKS w tej chwili dzieli od strefy spadkowej tylko jeden punkt. Oczywistym jest więc, że podopieczni Przemysława Kołłataja muszą podwoić wysiłki, aby mieć pewność utrzymania się, na czym zależy chyba wszystkim. Okazją do zdobycia punktów i oddalenia się od strefy będzie mecz z Turem Bielsk Podlaski w najbliższą sobotę. Innej opcji niż zwycięstwo nie ma, bo Tur zajmuje przedostatnią lokatę w lidze. Zapraszamy na ełcki stadion 19 maja o godzinie 17:00.

mro

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5