"Odje... mi" — tłumaczył policji

2018-07-11 18:00:00(ost. akt: 2018-07-11 18:30:50)

Autor zdjęcia: Kamil Mróz

PRAWO\\\ Ruszył proces Edwarda D., który w czerwcu ubiegłego roku miał usiłować zamordować żonę i dwójkę synów siekierą. Córkę próbował udusić. Później pojechał na piwo z kolegami. Kiedy policja go zakuła, mówił: "wiem, odje... mi".
Czerwiec 2017 roku. Pani Monika odprowadza swoje dzieci na autobus kilka minut przed ósmą, jak co rano. Mieszka w Rogalach — niewielkiej wsi pod Ełkiem. Idąc na autobus mija dom rodziny D. Na ganku widzi mężczyznę. Zna go — to szwagier Edwarda i brat Magdy, jego żony. Nie zwraca jednak na niego większej uwagi, bo szwagier często bywa u Edwarda, pomaga przy gospodarstwie. Gdy dociera na przystanek, zauważa, że nie ma tam dzieci D. — 15-letniego Daniela, 11-letniego Tomka i 5-letniej Darii. Zawsze są. Nachodzi ją niepokojące uczucie, ale szybko je zbywa i żegna dzieci. Wracając do domu wpada na pomysł, żeby zajrzeć do Magdy, bo dawno nie rozmawiały. Kiedyś trzymały się ze sobą, ostatnio trochę rzadziej. Magdę chce odwiedzić, bo jej dziecko i syn Magdy, Tomek, za kilka dni mają mieć razem komunię świętą. Cała rodzina D. tym żyje, przygotowania trwają od miesiąca. Magda zawsze narzekała, że Edward dużo pije. Sama bardzo często widywała go kompletnie pijanego. Czasami nie trzeźwieje przez miesiąc, oddawał pod siebie mocz. Ale jak popije to idzie spać, nie jest agresywny.

Chwila trwająca wieczność


Pani Monika przed domem D. znów spotyka szwagra. Ten rzuca tylko — "chałupa otwarta, w środku pusto". I idzie w stronę Rożyńska, gdzie jest najbliższy sklep. Jak się później okaże, okłamał panią Monikę. Szwagier był w środku, widział zmasakrowaną rodzinę. Nie wezwał pomocy, wyszedł.

Pani Monika mimo wszystko wchodzi do domu koleżanki. Mija korytarz, obraca głowę w lewo. Nie jest przygotowana na to, co zobaczy. Magda siedzi na ziemi w bieliźnie i koszuli, jej głowa jest oparta o łóżko. Twarz jest pokryta krwią, jest spuchnięta. Krew z ran na głowie spłynęła jej na klatkę piersiową. Ciężko oddycha, nic nie mówi i nie krzyczy. Pani Monika widzi też 5-letnią Darię. Na pierwszy rzut oka nic poważnego się jej nie stało, ma otarcia i zadrapania. Pani Monika podchodzi do Magdy, próbuje pomóc, z drugiej strony opiekuje się dziewczynką. Trzeba zadzwonić po pomoc. Jak na złość, nie wzięła dziś telefonu. W domu D. znajduje komórkę, ale nie może jej odblokować. Podejmuje szybką decyzję: trzeba biec do sąsiada po telefon. Biegnie więc, ale sąsiada nie ma w domu. Musi biec do swojego domu, gdzie jest jeszcze jej córka. Wpada tam, krzyczy, żeby córka brała komórkę i biegłą do pani Magdy do domu. Dziewczyna jest zdezorientowana, ale robi, co mama każe.

Tata mnie dusił


Pani Monika wraca do domu D. Opiekuje się dziewczynką. W domu jest też szwagier. Mówi jej, że Daniel i Tomek są na górze, w łóżkach. Z Tomkiem jest to samo. W międzyczasie przybiega inny sąsiad, stara się pomóc. 11-letni Tomek leży na łóżku, obok niego leży siekiera. Jego głowa ma widoczne rany, wszędzie jest krew, a z chłopcem nie ma kontaktu. Starszy brat, Daniel, siedzi na brzegu drugiego łóżka. Na pytania sąsiadów odpowiada, że nie wie, że nie pamięta, że spał.

Przyjeżdża policja, na sygnale. Funkcjonariusz wchodzi do mieszkania, ocenia sytuację. Zaraz po policji przyjeżdżają ratownicy. Od razu biorą się za ratowanie Magdy. Policjant idzie na górę. Widzi dwóch rannych chłopców, jeden nic nie pamięta, a drugi jest nieprzytomny. Ale 5-letnia Daria nie jest mocno poszkodowana. Dziewczynka mówi drugiemu policjantowi: "tata mnie dusił". Wszyscy zadają sobie to samo pytanie: gdzie jest ojciec?

Ostatnie piwo, ostatni papieros


Ojciec jest pod sklepem. Spotyka kolegę, pyta, czy kupi mu piwo, bo ma tylko fajki. Zgadza się, piją jedną puszkę, później drugą. Rozmawiają, trochę się nawet śmieją. Ale Edward cały czas mówi dziwne rzeczy: "palę i piję z tobą ostatni raz" — powtarza. Na pytanie, co zrobił, odpowiada "oglądaj telewizję i słuchaj radia, zobaczysz". Pod sklep wpada zdyszany szwagier Edwarda. Rzuca do męża siostry "coś ty durny narobił?". Edward D. każe mu zamknąć mordę. Dopija piwo, wsiada do auta. Do kolegów krzyczy jeszcze "komunii już nie będzie".

Policjanci zatrzymują Edwarda D., kiedy ten wraca do domu. Zakładają mu kajdanki. Mężczyzna jest spokojny, nie pokazuje emocji. Do policjantów rzuca: "wiem, odjebało mi". Pakują go do radiowozu. W nim do pilnującej go policjantki mówi jeszcze, że chce się zabić i niedługo to zrobi. Policjantka czuje od niego smród alkoholu. Edward D. nic więcej nie mówi.

Czas na sprawiedliwość


Dzieci i żona Edwarda D. jakimś cudem przeżyły. Trwa proces. Prokuratura postawiła 60-latkowi zarzut usiłowania zabójstwa, za co grozi mu dożywocie. Ten nie przyznaje się, nie chce składać wyjaśnień. Twierdzi tylko, że pił i prowadził, ale rodziny nie skrzywdził. W czwartek 5 lipca odbyła się druga rozprawa, na której sędziowie Sądu Okręgowego w Suwałkach przesłuchali wielu świadków, w tym sąsiadów rodziny i policjantów. Żona Edwarda D., która miała zeznawać, w ostatniej chwili odmówiła składania zeznań twierdząc, że nic nie pamięta. Jest wyraźnie w złym stanie fizycznym, jeździ na wózku, chodzi o kulach, ma opiekunkę. Na odchodne rzuciła do męża: "trzymaj się".

Sąd ma za zadanie ustalić, czy Edward D. dopuścił się tej obrzydliwej zbrodni. Musi też ustalić, dlaczego szwagier oskarżonego nie wezwał pomocy i okłamał sąsiadkę, że w domu jest pusto. Na to pytanie odpowiadał przed sądem, że był w szoku i nie wie, czemu tak powiedział. Sąd postanowił poddać go badaniu biegłego psychologa.

Kolejna rozprawa odbędzie się 17 września. Artykuł został napisany na podstawie zeznań świadków na rozprawie. Imiona wszystkich osób poza oskarżonym zostały zmienione.

mro

Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. wóda+wiocha=tragedia #2535178 | 188.146.*.* 12 lip 2018 17:37

    ......

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  2. Jasio #2535128 | 83.6.*.* 12 lip 2018 16:27

    Brawo cenzura! Komentarze usuwacie a wulgaryzmy zostawiacie - bolszaja kultura!

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Zacytuję za tym śmieciem #2535117 | 83.6.*.* 12 lip 2018 16:10

    " odje...o mi" , to odje.. y tego chwasta !!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  4. Nic dodać... #2535100 | 5.172.*.* 12 lip 2018 15:44

    Widać, że żona warta męża: "w ostatniej chwili odmówiła składania zeznań twierdząc, że nic nie pamięta".

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  5. Co tutaj sądzić !!!!! #2535086 | 83.6.*.* 12 lip 2018 15:18

    Na pierwszą latarnię lub pierwsze drzewo skurwiela !!!!!!!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (8)
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5