Trzeba pozwolić psu być psem

2018-08-19 21:00:00(ost. akt: 2018-08-20 09:30:44)
ROZMOWA\\\ O pieskim życiu, szkoleniu czworonogów i o tym, jak w zaskakujący sposób mogą pomóc człowiekowi rozmawiamy z Moniką Rakowską, profesjonalną trenerką psów, psychologiem zwierzęcym i behawiorystką, wykwalifikowaną dogoterapeutką.
— Masz dosyć niecodzienne zajęcie.

— To prawda, niewiele jest osób które zajmują się tym, co ja. Ale tak naprawdę realizuje swoje marzenia z dzieciństwa, które zapoczątkowali moi dziadkowie i dla których za to jestem bardzo wdzięczna. Babcia Helena angażowała mnie od najmłodszych lat w opiekę nad kotami, karmienie, ratowanie chorych miotów. Dziadek Edward natomiast, pokazał mi pierwsze techniki szkolenia psów. Sam miał foksteriera szorstkowłosego o imieniu Tropik, który służył mu i był całkowicie oddany. To mi imponowało. Tata przywiózł mi pierwszego psa, ze stratą którego do dziś nie mogę się pogodzić. Czuję, że to co robię teraz, to jest właśnie to, czym będę zajmowała się do końca życia. Jeszcze w ubiegłym roku pracowałam w branży zupełnie nie związanej ze zwierzętami - byłam przedstawicielem handlowym, odnosiłam sukcesy. Wszystko było dobrze, do momentu w którym choroba, a dokładniej rozległe nietolerancje, zapoczątkowały zmiany w moim życiu. Musiałam zmienić wszystko. Styl odżywiania, styl życia. W poprzedniej branży doszłam do momentu, w którym każdy dzień sprawiał mi ból. Te zmiany zapoczątkowały kolejne zmiany. Zrozumiałam jak ważne jest traktowanie swojego ciała i umysłu jako jedną wspólną całość. Kolejnym krokiem była decyzja o spełnieniu najgłębszych marzeń.

— Jesteś nie tylko trenerką psów, ale prowadzisz też dogoterapię i psi hotel.

— Zgadza się, zaczęło się od treningów, z czasem rozszerzyłam zakres swojej działalności. W tym momencie najwięcej czasu zajmują mi dalej szkolenia, ale w okresie letnim ludzie wyjeżdżają, dlatego chętniej zostawiają ze mną psy, które przy okazji szkolę. Jeśli chodzi o dogoterapię, wraz z Aleksandrą Sikorską, moją wspólniczką, prowadzimy zajęcia w Centrum Młodego Człowieka na ul. Orzeszkowej. Są to zajęcia edukacyjne z elementami dogoterapii. Natomiast w najbliższym roku szkolnym wchodzimy do ełckich szkół. Jesteśmy bardzo podekscytowane. Dogoterapia to wspaniała lekcja dla dzieci. Dzięki temu wiedzą, jak zachowywać się wobec zwierzęcia, jak wzbudzić jego zaufanie i posłuszeństwo. Dzięki dogoterapii najmłodsi mogą też pozbyć się traum powstałych wskutek nieprzyjemnych spotkań z czworonogami w przeszłości.

— Wielu ludzi mówi, że szkolenie psa to wynaturzenie jego instynktów i "wygodnictwo" człowieka. Zgadzasz się z tym?

— Nie do końca. Uważam, że pies wyszkolony i taki, który wie czego oczekuje od niego pan, to pies szczęśliwy. Ale z drugiej strony nie jestem fanką twardego, bezwarunkowego szkolenia. Dla mnie podstawą pracy i życia z czworonogiem jest to, że psu należy pozwolić być psem. Na pierwszym miejscu zawsze musi być gatunek. Czyli musimy zdać sobie sprawę, że nasz york czy maltańczyk to dalej pies. Kolejny punkt to jego instynkty, dopiero później przychodzą czułości. Należy pozwolić psu postępować zgodnie z jego naturą.

— Czyli nie przytulać i nie głaskać?

— Nie, pies potrzebuje też uwagi i miłości! Chodzi mi o to, że ludzie
często zapominają, czym tak naprawdę jest pies. To zwierzę, które ma swoje naturalne predyspozycje do zdobywania pożywienia, do polowania, szukania. Moim zdaniem właściciel psa ma za zadanie utrudniać nieco zdobywanie jedzenia — do tego świetnie nadaje się kong, kula smakula czy mata węchowa — chować je i pozwolić aby pies sam je zdobył. Bardzo ważna jest również socjalizacja z innymi psami, spacery połączone z przygodą, na które można zaprosić znajomą czy znajomego który ma psa i świetnie spędzić wspólnie czas. Psy niech biegają, szaleją a my mamy czas na wspólne rozmowy. Chciałabym jeszcze zaznaczyć, że akceptacja innego czworonoga przez naszego jest cechą typowo osobniczą, czyli nie każdy pies musi w 100 proc. tolerować towarzystwo.

— Sama masz zwierzęta?

— Cały zwierzyniec. Absolutną miłość do zwierząt odziedziczyłam właśnie po moich dziadkach, od zawsze byłam nimi otoczona i nie wyobrażam sobie nie przebywania w towarzystwie zwierząt. Mam husky syberyjską Fridę, rudego kota Antka i dwa żółwie wodno-lądowe. Oprócz tego, kiedy ludzie oddają zwierzęta do mojego hotelu, w domu robi się naprawdę gęsto.

— Jak wygląda zainteresowanie twoimi usługami wśród ełczan?

— Przyznam nieskromnie, że bardzo dobrze. Zgłasza się do mnie wiele osób, które są zainteresowane wyszkoleniem psa. Uczę podstaw posłuszeństwa — jak sprawić, by pies chętnie chodził przy nodze, wracał do właściciela na komendę, podążał za nim. Ważne jest, aby sprawić, żeby pies wiedział, że to pan decyduje o tym co robimy i że właściciel nie jest „wrogiem” np. w momencie przywołania. Jest jego najlepszym przyjacielem. Zapraszam na mojego Facebooka — "Super Pies - Dog teacher" (link TUTAJ) — tam można znaleźć podstawowe porady, kontakt do mnie i oczywiście zdjęcia wszystkich moich pupili.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5