Szpital przeprosił, policja nie

2019-02-01 17:00:00(ost. akt: 2019-02-01 17:13:37)
Pan Ryszard, ełcki senior, potrzebował pomocy lekarza. Zamiast tego otrzymał polecenie opuszczenia szpitalnego SOR-u. Kiedy odmówił, wezwano policję. Funkcjonariusze użyli wobec 77-latka siły, a później złożyli do sądu wniosek o ukaranie.
Pan Ryszard, 77-latek z Ełku, w piątek 26 października wieczorem pojechał do szpitala. Bardzo bolał go lewy bark. Około godziny 19:00 dotarł do szpitala miejskiego Pro-Medica. Tam po zbadaniu został skierowany do ortopedy w ełckiej filii 1 Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką SPZOZ w Lublinie. Na SOR-ze trafił na lekarza dyżurnego, który od razu udzielił mu pomocy. Okazało się, że ma krwiaka. Lekarz dał mu zastrzyk przeciwbólowy, zlecił prześwietlenie, po czym ściągnął krew i skierował do ortopedy. Jednocześnie powiedział, że jeśli ręka będzie mocno bolała jeszcze przed terminem wizyty w poradni, pan Ryszard powinien wrócić na SOR.

Ełczanin zapisał się na wizytę, także w szpitalu wojskowym. Gdzie indziej terminy sięgały trzech miesięcy, w wojskowym wizytę miał mieć za kilka dni. Ale ból znów stał się nie do zniesienia. Kierując się zaleceniami lekarza, wrócił na SOR w poniedziałek.

— Ból był okropny, nie mogłem ruszać ręką, nie mogłem sam funkcjonować. W piątek lekarz powiedział, żebym do szpitala wrócił, jeśli będzie źle. W poniedziałek już inny lekarz na SOR-ze pomóc mi nie chciał. Nawet mnie nie zbadał. Zobaczył mnie, oburzył się że w ogóle wróciłem i kazał wyjść ze szpitala — opowiada pan Ryszard.

Pan Ryszard odmówił. Wezwano policję. Kiedy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, nie chcieli dyskutować. Kazali mu wyjść ze szpitala. Kiedy ten znów odmówił, policjanci użyli siły.

— Złapali mnie, upadłem na ziemię, krzyczałem że boli. Podźwignęli mnie na nogi i zawlekli do radiowozu w asyście jeszcze jednego ratownika medycznego. Całą drogę krzyczałem, bo bolała mnie ręka i byłem w szoku. W końcu policjanci odwieźli mnie do domu i zaciągnęli do środka. Moja żona może poświadczyć — dodaje pan Ryszard.

Policjanci na odchodne mieli powiedzieć, że jeśli pan Ryszard "nic więcej z tym nie zrobi, to i oni sprawę zostawią". Dzień później pan Ryszard poszedł do lekarza rodzinnego w przychodni, notabene również przy szpitalu wojskowym. Pani doktor natychmiast zauważyła, że z ręką jest źle. Podała antybiotyk i wystawiła skierowanie do ortopedy w trybie pilnym.

— Dopiero pani doktor Masłowska okazała serce. Dzięki niej dostałem taką opiekę, jakiej potrzebowałem. Dziękuję jej bardzo — mówi pan Ryszard.

Pan Ryszard sprawy nie zostawił. Napisał skargi do komendantów szpitala i policji. Komendantura szpitala chyba zrozumiała, że lekarz przyjmujący pana Ryszarda w poniedziałek się nie spisał. Ełczanin wkrótce dostał list z przeprosinami i wyjaśnieniem, że lekarz nie przyjął pacjenta z powodu bardzo dużej ilości oczekujących i stwierdzeniu braku stanu zagrożenia życia. Policja natomiast na skargę pana Ryszarda zareagowała pismem o zgoła innym brzmieniu. Stwierdzono w nim, że policjanci co prawda faktycznie użyli siły, ale było to uzasadnione. W piśmie mowa też o braku naruszeń dyscypliny służbowej przez dwóch funkcjonariuszy.

To nie był koniec kontaktów pana Ryszarda z policją. Otóż ełczanin już po wysłaniu skargi do policji otrzymał... wezwanie na przesłuchanie w charakterze świadka. Złożył zeznania i na razie na tym sprawa się zakończyła. Aż do minionego tygodnia. Ełczanin dowiedział się, że został uznany za winnego popełnienia wykroczenia z art. 51 par. 1 kodeksu wykroczeń, czyli zakłócania porządku publicznego. Sąd procedował w postępowaniu nakazowym bez udziału obwinionego. Sędzia na szczęście podszedł do sprawy po ludzku, bo co prawda uznał ełczanina za winnego, ale odstąpił od wymierzania jakichkolwiek kar.

Na koniec dodajmy, że to nie pierwszy raz, kiedy wspomniany wcześniej lekarz ełckiego SOR-u pojawia się w opisywanych przez nas tematach. To ten sam, który był antybohaterem naszego artykułu o ełczance chorej na stwardnienie rozsiane, błędnie zdiagnozowanej na ełckim SOR-ze i odesłanej do domu w stanie zagrażającym życiu.

mro


Komentarze (42) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. No cóż ??? #2691220 | 88.156.*.* 3 mar 2019 10:55

    Czyżby Qlsoneria jeszcze nie ozdrowiała po ataku psiej grypy ? Może by im tak jeszcze przedłużyć L4 ???

    odpowiedz na ten komentarz

  2. raf #2674886 | 5.60.*.* 3 lut 2019 17:58

    Tak to jest na zadupiach lekarze bo Wiekie osobistosci bez kultury W duzym miescie bo by nie przeszło

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Jacek #2674744 | 69.115.*.* 3 lut 2019 13:33

      Postawic tego konowala i te psy na gieldzie zeby kazdy mogl ich opluc a prawdziwe psy mogly ich oszczac.

      Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

    2. Jacek #2674739 | 69.115.*.* 3 lut 2019 13:27

      Konowaly i swinie. Nawet nie psy tylko swinie. Jak tak mozna?

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    3. chora #2674651 | 188.147.*.* 3 lut 2019 11:11

      Lekarz przyjezdzajacy do swojego prywatnego gabinetu jest wspanialy , mily ,ale zupelnie ma inne oblicze w szpitalu w ktorym pracuje. celowo nie podaje miasta bo byc moze przyjdzie mi sie z nim spotkac, czego nie zycze sobie i innym.

      Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (42)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5