Fotografia to moja pasja...

2020-09-25 11:27:07(ost. akt: 2020-09-25 11:30:13)

Autor zdjęcia: Marek Romańczuk

Marek Romańczuk najlepiej odnajduje się w robieniu zdjęć natury. Malinówka i Stare Juchy - to są jego ulubione miejsca. Ale możemy spotkać go spacerującego również po mieście z aparatem. Nie zdziwcie się, jeśli zapuka do Waszych drzwi i zapyta się: Czy mogę zrobić zdjęcia z Waszego balkonu?
Od kilku lat fotografuje Pan profesjonalnie. Skąd wzięła się ta pasja?

Fotografia zawsze grała mi w duszy. Pierwszy kontakt miałem z nią, kiedy dostałem swój pierwszy aparat od mamy. Był to kliszowy Olympus, taki zwykły kompakt. Wtedy zaczęła się ta , choć była to bardziej zabawa. Zawsze czułem, że to moje powołanie, że coś z tego będzie. Wszystko przyspieszyło z nastaniem ery fotografii cyfrowej. Nie tęsknię za czasami kliszy. Teraz wykonywanie fotografii jest szybsze, ale czy łatwiejsze? Można od razu poprawić ujęcie, wykonać następne. Ale do tego potrzebne jest coś jeszcze. Patrzenia na świat w dany sposób nie można się nauczyć. Z tym trzeba się już urodzić. Żeby to zobaczyć, poczuć, trzeba zaangażować rozum i serce, dlatego ta wrażliwość na piękno jest tutaj kluczowa. Ze swojego doświadczenia wiem, że trzeba też mieć trochę szczęścia i znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Na swojej drodze spotkałem też wspaniałe osoby, które wiele mi pomogły. Moją pierwszą wystawę zorganizował Sławomir Łojewski. Odbyła się w "Okrąglaku". Szczególnie też dziękuję Marcinowi Toczyłowskiemu z Red Studio za cenne rady i długie miłe rozmowy o fotografii.

Podobno dzięki zdjęciom można pokazać zwyczajne miejsca w wyjątkowy sposób. Ma Pan swoje wymarzone miejsca? Gdzie szuka Pan inspiracji?

Inspiracją są dla mnie Mazury, kraina, w której się urodziłem, wychowałem i żyję. Kraina wyjątkowej urody, taki prawdziwy Cud Natury. Poraża swoim pięknem do tego stopnia, że aby marzyć to wcale nie trzeba zamykać oczu. Powiedzieć, że kocham Mazury, to jakby nic nie powiedzieć. Kiedy staję sam na sam z zachodzącym słońcem lub innym pięknym widokiem, uczucie jakie mi towarzyszy jest nie do opisania. Dla mnie to przeżycie niemal mistyczne, a jeszcze jak zdjęcia są udane to jestem w siódmym niebie. Tu jest więcej magii niż w niejednej baśni Andersena i mam nadzieję, że moje zdjęcia choć trochę to ukazują. Udaje mi się przez zdjęcia przyciągnąć turystów do Ełku i okolic, bo ludzie są zafascynowani tym miastem i regionem. Wystawiam swoje zdjęcia na fotoblogu pod nickiem fideis i często spotykam się z pytaniami - co to za miasto i okolica. To bardzo miłe, jak ludzie komentują i reagują na moje zdjęcia. To motywuje do dalszej pracy i daje jeszcze więcej determinacji w dążeniu do celu.

Obrazek w tresci

A wymarzone, ulubione miejsce na Mazurach?

Moim ulubionym miejscem jest Malinówka i jej okolice. To moja fotograficzna mekka. Tak jak wychodzą tam zdjęcia to czysta poezja. W promieniu 50 kilometrów nie ma takiego drugiego miejsca, hipnotyzuje i czaruje za każdym razem jak tam jestem, bo piękno tutaj jest czymś oczywistym i mimo 26 lat wędrówek po Mazurach moje odczucia tego piękna są niezmienne. Spotkałem tam raz adwokata z Warszawy, który przyjechał dosłownie na dwie - trzy godziny, żeby po prostu posiedzieć sobie nad jeziorem. Tak te miejsca działają na ludzi. Po każdej sesji jak wracam do domu to nie mogę zasnąć. Te widoki, zapach lasu, plusk jeziora zostają na długo. Uważam, że nie mogłem urodzić się w lepszym miejscu. Drugim takim magicznym miejscem są okolice Starych Juch. Tu z kolei można poczuć się jak w górach, a kadry same się nasuwają. Zawsze gorąco polecam wszystkim, aby odwiedzić te miejsca. Jedna rzecz, która mnie martwi to fakt, że ludzie słabo znają swoje okolice, a przecież takiego drugiego miejsca na świecie nie ma. Góry, morza są w wielu miejscach, a Mazury są tylko jedne. Odwiedzając to miejsce człowiek zapomina o wszelkich problemach. troskach i wyjeżdża stąd oczyszczony i szczęśliwy. A ja wyjeżdżam z wyjątkowymi zdjęciami. Kiedyś marzyłem o dalekich podróżach z aparatem, a teraz bardziej doceniam ten swój świat cudów. Uważam że każdy człowiek ma swój kawałek nieba na tej ziemi tylko trzeba umieć go odnaleźć i myślę, że mi się udało.

Co Pan widzi patrząc na swoje zdjęcia?

Patrząc na swoje fotografie wiedzę przede wszystkim nieprzespane noce i niezliczone kilometry przejechane rowerem. Te zdjęcia to całe moje życie. Każde wywołuje jakieś wspomnienie, jakąś refleksję. Gdy sięgnę pamięcią wstecz to nic innego nie pamiętam. Fotografia zajmowało zawsze cały mój czas. Fotografia to nie tylko "pstrykanie", ale myślenie gdzie pojechać i o której, żeby wyszło coś ciekawego. Gdy dłuższy czas nie nie robię zdjęć, bardzo mi tego brakuje. To jest w mojej krwi i nie potrafiłbym bez tego normalnie żyć.

Obrazek w tresci

Podczas wędrówek pieszych czy przejażdżkach rowerowych po mazurskich wsiach, z pewnością spotyka Pan wielu ludzi. Jak na Pana reagują? Spoglądają spod byka czy są raczej przyjaźnie nastawieni.

Podczas wycieczek rowerowych z aparatem zadaszają się różne sytuacje, również trochę niemiłe. Będąc kiedyś w Bartoszach wykonałem fotografię starego domu. Wyglądał jak z horroru. Raptem ktoś z niego wyskoczył z czymś w ręku, chyba jakimś kijem i biegnie w moją stronę, a ja stoję z aparatem i rowerem. Nogi mi się ugięły, ale udało mi się wyjść z tego bez szwanku. Po krótkiej rozmowie z panem, który był wyraźnie pod wpływem alkoholu, udało mi się wszystko mu wyjaśnić i spokojnie mogłem odjechać. Innym razem, chyba w Sypitkach, robiłem zdjęcia posesji, a konkretnie starych schodów Nawet nie wchodziłem na prywatny teren tylko robiłem fotografię z ulicy i raptem podeszło do mnie dwóch rosłych mężczyzn. Myślałem, że mnie pobiją i zabiorą aparat. Wystraszyłem się nie na żarty. Wszystko im wyjaśniłem i okazało się, że mają konflikt z sąsiadami i myśleli, że to oni nasłali mnie, żebym sfotografował ich w jakiejś niekorzystnej sytuacji. Ale to tylko kilka takich historii, które najczęściej się wspomina. Zazwyczaj ludzie, których spotykam są mili i przyjaźni.

Można przecież spotkać Pana również w Ełku. Fotografuje Pan miasto z różnych miejsc - z dachów czy balkonów. Chętnie otwierają przed Panem swoje drzwi?

Przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim ełczanom, którzy pozwolili mi korzystać ze swoich mieszkań, balkonów. Bez nich spora część zdjęć nigdy by nie powstała. To jest bardzo miłe, zaskakujące i ciekawe doświadczenie. Nigdy bym nie przypuszczał, że ludzie są tak otwarci i mili, że wspierają kompletnie obce osoby żeby tylko mogły zrobić zdjęcie. Nieraz zostałem poczęstowany obiadem, kawą czy herbatą na rozgrzewkę. Raz stojąc na dachu wieżowca na Wojska Polskiego 56 jedna Pani była tak uprzejma, że przyniosła mi kurtkę, żebym się ogrzał. Pomagają mi ludzie, ale i również szefowie firm czy instytucji. Chciałbym podziękować prezesowi Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i prezesowi Administratora, którzy pozwolili mi na wchodzenie na dachy swoich budynków, szczególnie na ten przy Mickiewicza 15. Zrobiłem stamtąd dużo pięknych widoków miasta, bo Ełk to wyjątkowe i urocze miasto szczególnie wieczorną i nocną porą, miasto nabiera wtedy wyjątkowego uroku , jest wtedy taka aura tajemniczości i niepewności z nutką romantyzmu. Uwielbiam wtedy wyruszać na wycieczki z aparatem i wychodzą przeważnie doskonałe ujęcia.

Są jeszcze miejsca, dachy, balkony niezdobyte przez Pana? Na których Panu najbardziej zależy?

Fotografia była jest i zawsze będzie dla mnie misją, której celem jest pokazanie piękna świata, które nas otacza a tak często jest niezauważalne w codziennym pędzie. Chcę pokazać, że jest inny świat, niematerialny, piękniejszy,prawdziwszy, skłaniający do refleksji i zadumy. Marzę o tym żeby moje fotografie zatrzymywały chociaż na chwilę i skłaniały do zastanowienia . Fotografia to moje życie, pasja, miłość i na końcu dopiero praca. Bo takiego zajęcia nie można traktować jak zwykłej pracy. Nie wyobrażam sobie zajmowania się czymś innym. To jest jak narkotyk. Chce się robić coraz więcej zdjęć z coraz ciekawszych miejsc. I apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jest jeszcze kilka niezdobytych przeze mnie dachów, balkonów, które cały czas chodzą mi po głowie. Marzą mi się zdjęcia z dachu szpitala "wojskowego" przy ulicy Kościuszki czy wieżowca przy Sikorskiego 3. Na razie niestety nie mam zgody na wejście na te obiekty. Ale wierzę, że ją otrzymam. Liczę na to, że moje dotychczasowe fotografie urzekną osoby, które mogą mi to umożliwić. A niebawem może znów zapukam do Państwa drzwi i zapytam się: Czy mogę zrobić zdjęcia z Waszego balkonu? Liczę na wyrozumiałość i zrozumienie.

Obrazek w tresci

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Zmatrycy #3102534 3 lip 2022 19:51

    Bardzo inspirujące podejście do fotografii panie Marku. Świetnie się słucha ludzi z taką pasją. To znaczy czyta :) Kilka lat temu fotografia stała się moją pasją również. A oczywiście moja ulubiona pora są zachody słońca chociaż tak spektakularne jak Pan robi to chyba jeszcze nie udało mi się uchwycić :) Ja osobiście w fotografii cenie sobie l, że pozwala mi być tu i teraz. Dużo mi to daje. Ja swoją przygodę z fotografią opisałem tutaj https://zmatrycy.pl/jak-fotografia-stala -sie-moja-pasja/ Pozdrawiam pana Marka oraz całą redakcję :)

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Impulse #3004499 | 10.10.*.* 11 lis 2020 06:46

    Teraz wszystko dla mnie jasne /. Zatem dalszych sukcesów w doskonałej fotografii Marku .

    odpowiedz na ten komentarz

  3. edek #2976949 | 10.10.*.* 25 wrz 2020 21:47

    idzie wyżyć zajmując się tylko fotografią?

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5