Czy LOCKDOWN 2.0 zabije fitness i gastronomię?

2020-10-28 21:13:46(ost. akt: 2020-10-30 17:26:30)

Autor zdjęcia: javi_indy / Freepik

GOSPODARKA || W ramach walki z koronawirusem i wzbierającą falą zarażeń rząd wprowadza stopniowo lockdown gospodarczy, którego wcale tak nie nazywa. Co to oznacza dla branży fitness i gastronomii oraz restauratorów? Dla wielu gwóźdź do trumny.
Rząd wprowadził obowiązujące od minionej soboty nowe zakazy i obostrzenia mające zastopować epidemię koronawirusa w naszym kraju. Dotyczą one zarówno życia społecznego (np. ograniczenia imprez i zgromadzeń publicznych, zakaz wychodzenia seniorów z domu – początkowo „zalecenie” premiera, które szybko nabrało mocy w postaci rozporządzenia, czyli de facto nakazu – przyp. red.), ale także kulturalno-gospodarczego, jak np. zakaz działalności branży fitness oraz częściowe wyłączenie branży restauratorsko-gastronomicznej.

Podobne zakazy były już testowane na społeczeństwie w trakcie pierwszej "odsłony" koronawirusa, a powtarzanie ich, według wielu, jest błędem. Wyłączone wówczas branże musiały mocno zacisnąć pasa, dla wielu oznaczało to cięcia kosztów, etatów, a przede wszystkim odpływ klientów. Rząd decydując się de facto na drugi lockdown sprawił, że wiele podmiotów, które do tej pory nie odrobiły strat z poprzednich „zakazów”, teraz stanie przed widmem zniknięcia z rynku.

Przedstawiciele ełckiej branży fitness nie ukrywają swojego niezadowolenia z błędnej – według nich – decyzji o „odcięciu” ludzi od aktywności fizycznej i pozbawienia ich źródła zarobku.
Moja reakcja na wprowadzone przez rząd obostrzenia i de facto lockdown mojej branży, jest adekwatna do tego, na kogo głosowaliśmy. Naród powinien być bardziej świadomy jakich włodarzy wybiera, bo potem dochodzi to takich sytuacji, że ludzie, którzy nie mają styczności z aktywnością fizyczną, z branżą fitness, podejmują tak ważne decyzje jak ta o zamknięciu branży — mówi Michał Chrościelewski z SMI Strenght and Mobility Institute. — Każdy lekarz przecież powie, że aktywność fizyczna jest bardzo ważna, jest głównym elementem wzmacniania naszej odporności. Jest taki wzór wśród lekarzy: 3 x 30 x 130 (3 x w tygodniu trening o długości 30 minut, bez przekraczania tętna 130). Gdy ćwiczymy wzmacniamy odporność i różnorakie wirusy i grzyby, patogeny, nie łapią się nas w takim stopniu. Zamykanie naszej branży jest absurdem, gdy jest to jeden z elementów, przy użyciu którego możemy w jakiś sposób "bronić" się przed tym wirusem.

Pytamy, jak sobie radzić w tym trudnym czasie i czy widzi szansę na odkręcenie wprowadzonego przez rząd lockdownu jego branży?
W tym momencie mamy uwiązane ręce bo decyzja już zapadła. Wiadomo, że branża będzie zamknięta i trzeba teraz szukać alternatywy. Być może trzeba będzie wyjść na zewnątrz i trenować w takich warunkach. Dotleniony mózg lepiej pracuje, liczy się także wielkość pomieszczenia - te małe generują większy stres dla ćwiczących, dlatego mając wybór: trening w piwnicy i na zewnątrz, polecam ten ostatni. Rozwiązaniem są także treningi zdalne, online. Teraz przede wszystkim należy nie oglądać telewizji, nie narzekać, wziąć się za siebie i wyciągnąć wnioski. Czasy są takie, że w naturze słabe jednostki, organizmy, są eliminowane. Teraz jesteśmy młodzi, są imprezy, używki, ale życie każdego z nas "dogoni". Czas jest nieubłagany dla wszystkich i dlatego warto nie być taką "słabą jednostką" — wyjaśnia Chrościelewski.

Ełczanie przerabiali już także zamknięcie branży gastronomiczno-restauratorskiej. W kończącym się tygodniu, firmy te mogą jeszcze obsługiwać klientów „na wynos” lub „na dowóz”. A co się stanie, jeśli zostaną całkowicie zamknięte? Wiele restauracji, pubów czy klubów po prostu zniknie, a ich właściciele będą musieli zmierzyć się z widmem bankructwa.
Absolutnie nie jesteśmy na to przygotowani (o wprowadzonych i zapowiadanych przez rząd zakazach – przyp. red.). Póki co działamy na dowóz, ale nie możemy zrobić nic innego, niż po prostu czekać co przyniesie życie i jaka będzie decyzja rządu w tym zakresie — mówi Ewa Szeląg z dobrze znanego wszystkim ełczanom baru „Burmistrz”. — Każdy dzień „wolnego” to są straty. Ale aby to zrozumieć trzeba być na naszym miejscu. Przeróżne opłaty, ZUS itd. – to wszystko nas obciąża — tłumaczy i dodaje: — Nie oszukujmy się, to nie potrwa 2 tygodnie, poza tym to nie jest tak, że przez 2 tygodnie przyjdą do mnie tłumy i to wszystko nadrobię. Po prostu trzeba wierzyć, że będzie dobrze, jakoś to przetrwać, uśmiechać się do ludzi, ale bez pomocy rządu to na pewno nie będzie łatwe.

Jeżeli chodzi o pomoc rządu poszkodowanym (ponownie) branżom to pojawiły się już takie wstępne, co prawda mętne, zapewnienia. Tarcza ma osłonić gastronomię, rozrywkę, fitness i handel. Rząd przeznaczy na to 1,8 mld zł. Z pomocy może skorzystać nawet 170 tys. firm.

MCH

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5