Niedługo będą chochlować w pustych garach

2021-01-10 18:00:00(ost. akt: 2021-01-10 20:35:00)

Autor zdjęcia: Pixabay

GASTRONOMIA || W nowy rok zazwyczaj wchodzi się z nadzieją, że będzie on lepszy, niż poprzedni. Zazwyczaj, bo w „zakazowej” rzeczywistości jaką wykreował rząd obostrzeniami, nadziei na „lepsze” nie mają przedstawiciele branży gastronomicznej.
Sytuacja dotyczy całego kraju bez wyjątku. Co prawda zgodnie z „Aktualnymi zasadami i ograniczeniami” wprowadzonymi przez władze (obowiązują od 28 XII 2020 do 17 I 2021), gastronomia „coś tam może”.
— Obowiązuje zakaz działalności stacjonarnej restauracji. Możliwa jest jedynie realizacja usług polegających na przygotowywaniu i podawaniu żywności na wynos oraz w dowozie — czytamy we wspomnianym przed chwilą dokumencie opublikowanym na stronach rządowych.

Wiersz niżej dowiadujemy się, że mogą także „działać” restauracje hotelowe – o ile posiłek zostanie dostarczony do pokoju gościa. Kilka wierszy niżej czytamy z kolei o zasadach działania branży hotelarskiej. Tu już jest lepiej. Ale chwila – jakoś ełccy przedstawiciele tej branży także „wyją” z rozpaczy. Być może dlatego, że nie korzystają z ich usług: mundurowi, medycy, zawodnicy i trenerzy sportowi w czasie zgrupowań lub „współzawodnictwa sportowego”, członkowie obsady pociągu, pełnomocnicy procesowi itd. itp. Ełckie hotele są również puste, ponieważ jakoś chyba nie zaglądają do nich „członkowie załogi samolotu”, a tacy również mogą bez obawy o ukaranie mandatem zadzwonić w recepcji hotelowym dzwonkiem. Przeciętny Kowalski o hotelach może pomarzyć. Po wejściu "umiera" na koronawirusa, a jak nie to po wyjściu staje się automatycznie siewcą zagłady i roznosi wirusa. Jak przyjedzie z kolegami z drużyny sportowej to już jest wszystko w porządku. Można.

Jeżeli natomiast chodzi o branżę gastronomiczną w Ełku i jakie jej lokalni przedstawiciele widzą dla siebie perspektywy w nowym 2021 roku, to są one zbieżne wśród tych, z którymi rozmawialiśmy i – mówiąc delikatnie – czarne, co obrazuje wypowiedź Ewy Szeląg z Baru Burmistrz w Ełku.
— W nowy rok weszliśmy ciężko, jak po gruzie. Bardzo dużo zmian, nowości, aby móc pracować, a w zasadzie nazwać to pracą na pół gwizdka. Dla rządu była najważniejsza kwestia kasy online, a nie to, że nie ma pieniędzy na wypłaty pracowników. Trzeba było wprowadzić pojemniki BIO, bo już plastik i styropian nie wchodzą w grę. To wymogi wynikające z przepisów rządowych zaplanowanych już wcześniej. Co prawda ich spełnienie „przesunięto” w czerwca do końca grudnia, ale to tak naprawdę tylko dodatkowy problem. Nie zarabiamy, staram się, aby pokryć po prostu koszty i zadbać o wypłaty. Ja wypłaty nie biorę od pół roku. Rządu to nie interesuje. Jestem rozgoryczona i rozczarowana pomocą rządu, wszystko idzie zbyt wolno, ponadto u nas wszystko w kraju podwyższają i wprowadzają nowe (podatki – przyp. red.). Kto teraz kupi w lokalu colę za 10 zł? (nawiązanie do wprowadzonego przez rząd podatku cukrowego – przyp. red.).

Bardziej dosadne jest szefostwo jednego z rozpoznawalny ełckich pubów/restauracji. Tutaj oprócz żalu pojawia się również złość.
— Ręce opadają i szukają postronka. To co zrobił rząd wprowadzając lockdowny, w tym na moją branżę, jest jakimś absurdem. Knajpy „wyłączone”, a markety pracują pełną parą i nikt tam nie trąbi o zagrożeniu koronawirusem. Pomoc rządu wygląda jak sadystyczne znęcanie się i dorzynanie przedsiębiorców, no bo jak inaczej mam na to patrzeć?! A rachunki i pensje pracownikom trzeba płacić. Nie zwalniam bo znam swoich ludzi od lat i uważam, że póki mogę, będziemy starali się przez ten chaos przejść razem. Tnę koszty na czym się da, ale jest naprawdę ciężko. Funkcjonuję jak żywy trup. W Czechach i Niemczech obniżają podatki, aby ulżyć ludziom, a u nas kilkadziesiąt nowych. Tak wygląda pomoc?! — mówi przedstawiciel branży, który wolałby pozostać raczej anonimowy.

Są jednak przedsiębiorcy gastro, którym niemal kompletny lockdown tej branży nie rzucił się cieniem na funkcjonowanie i zarobkowanie. Przykładem jest popularny wśród ełczan Teleobiadek. Jak tłumaczą właściciele, duże znaczenie ma tutaj fakt, iż od początku stawiano na określony target i metodę obsługi.
— Ponieważ działamy trochę na innej zasadzie, niż inne lokale – od początku prowadzimy wyłącznie zamówienia z dowozem - jakaś średnia zawsze jest. Oczywiście to jest zależne od obecnej sytuacji związanej z koronawirusem, ale jeżeli chodzi o nas, to nie odnotowaliśmy odpływu klientów oraz mniejszej ilości zamówień na nasze dania — słyszymy.

Tak na marginesie – na jakąkolwiek pomoc za bardzo już chyba nie liczą właściciele nielicznych w Ełku tzw. barów osiedlowych, w których lokalni panowie (zazwyczaj) spotykali się przy wieczornym (bądź nie tylko) kufelku piwa. Takie biznesy stawiały na klientelę stricte "stacjonarną" i po koronawirusowych zakazach już dawno są de facto chłodnymi trupami. No bo przecież nikt nie przyjdzie do takiego baru zamówić piwo na wynos lub nie zadzwoni po odmrażaną zapiekankę na dowóz.

fot. Pixabay

Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. marian #3038696 | 89.228.*.* 11 sty 2021 22:14

    a budy krzyzowe otwarte,, niech przklad wezma czarne mnichy z DOMU KROLEWSKEIGO obok wiezowca wojskowego przy woj pol,, tam od marca wisi kartka ,,, z powodu pandemi do odwolania zamkniete,, oni nie wiem jak to sie nazywa co chodza po domach komedia czy koleda na inny termin przeniosa nawet lato oby wziasc,,,

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. Art. Mark. #3037899 | 83.20.*.* 11 sty 2021 10:14

    Najpierw przejmujmy się by wyleczyć obywateli. Co nam z waszych pełnych garów kiedy virus położy nas do grobu. Były w historii kataklizmy, epidemie i wojny. Zniszczone było wszystko i wszystko powstało na nowo. Zatem najpierw leczenie ludzi bo bez zjazdów na nartach, hoteli czy restauracji przeżyjemy. Nadal umiera 500 osób dziennie, wyobrazie sobie ile to osób i wśród tych osób możecie być Wy. Hotelarz Gołębiewski raptem udaje że zbankrutuje. Niech sprzeda jedna wille i jednego Mercedesa, niech sprzeda jeden hotel. Raptem po tylu latach działalności biedakowi grozi bankructwo, a gdzie oszczędności. A może wyjechały na Maltę? To pytanie.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz

  3. nigdy w barze nie jadłem #3037778 | 5.173.*.* 11 sty 2021 07:19

    Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. i jadl nie będę w domu jem i gotuję mam czas i pracuję i gotuję , bo jestem normalny , polikwidować te bary a tych co tam chodzą na leczenie mózgów...

    1. Mazur #3037646 | 79.124.*.* 10 sty 2021 21:06

      właściciele wszystkich restauracji powinni zrobić tak , jak właściciele restauracji w Cieszynie

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    2. gość #3037636 | 5.172.*.* 10 sty 2021 21:00

      Bałdzo dobrze, jak mówił pan hłabia Dzieduszycki. Może w końcu suweren pojmie, ze hasło "kradno, ale sie dzielo" ma ograniczony zakres działania.

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5