Opowiadanie Gustawa Druby o Mazurach z Rożyńska i wielkich planach w czasach PRL

2021-03-31 09:55:41(ost. akt: 2021-03-31 10:03:46)
1947 r. Pamiątkowe zdjęcie sołtysa i kierownika szkoły z brygadą żołnierzy pracujących w gospodarstwie rolnym

1947 r. Pamiątkowe zdjęcie sołtysa i kierownika szkoły z brygadą żołnierzy pracujących w gospodarstwie rolnym

Autor zdjęcia: arch. dr Alfonsa Bobowika

Dziś przedstawiamy kolejną publikację dra Alfonsa Bobowika. Tym razem poświęcona jest Mazurom z Rożyńska i wielkim planom w czasach PRL.
Wieś Rożyńsk powstała w XV wieku nad brzegiem pięknego jeziora Druglin. Wiadomo, że na początku XIX wieku istniała w Rożyńsku szkoła ludowa. W szkole uczono dzieci po polsku, gdzyż większość mieszkańców posługiwała się tylko polskim językiem.

Po pierwszej wojnie światowej Niemcy wybudowali w Rożyńsku dużą szkołę do której uczęszczały dzieci z okolicznych wsi. W czasie plebiscytu w 1920 roku mieszkańcy wsi byli ogromnie wzburzeni. Do wsi do rodzin niemieckich najechało nie wiadomo skąd wielu rzekomych kuzynów, którzy mieli prawo głosowania za przyłączeniem ich wsi do Prus. Niemcy po wygranym plebiscycie na znak zwycięstwa posadzili na skrzyżowaniu dróg dąb i położyli kamień. Michał Kajka miał wtedy powiedzieć, że „Jak ten dąb urośnie stanie tu Polska” i przepowiednia się sprawdziła.

W latach trzydziestych XX wieku wielu gospodarzy we wsi zlikwidowało drewniane liche budynki i odbudowało swoje gospodarstwa. Spośród 62 gospodarzy tylko 15 miało nazwiska niemieckie. W tym czasie rozpoczęła się germanizacja ludności polskiej. Jak opowiadał August Druba, szczególnie prześladowano dzieci w szkole. W szkole nie tylko lekcje odbywały się w języku niemieckim, ale na przerwach dzieci nie miały prawa rozmawiać po polsku i po mazursku. Uczniowi przyłapanemu na rozmowie po polsku zawieszano na szyi tabliczkę z napisem „Polock”. Uczeń ten nosił tabliczkę na szyi tak długo zanim przyłapał innego, który rozmawiał po polsku i zdjął z siebie karę. Uczeń, który w ostnim dniu tygodnia ukarany był tabliczką, karany był dodatkowo chłostą przez nauczyciela.

Mazurzy z Rożyńska mieli swoje ciekawe obyczaje. Z opowiadania Augusta Druby wynikało, że w czasie Świąt Bożego Narodzenia młodzież chodziła po wsi z „rogalami” to jest z gwiazdą i śpiewała piosenki mazurskie. Chodziła też z „niedźwiedziem” ubranym w kożuch owinięty grochowinami i podobnie śpiewała. W noc świętojańską wito wianki i puszczano je na jezioro, bawiono się przy ogniskach. Wianki to był obyczaj ludowy przywieziony z Podlasia. W długie wieczory zimowe starsi mazurzy opowoiadali młodzieży i dzieciom legendy, baśnie, zagadki i robili wróżby. Tłuamczyli sny, na przykład pobite jaja oznaczały łzy i smutek, białe płótno oznaczało list i nowinę. August Druba opowiadał, że nieprawdą jest, że Mazurzy są skrytm i małomównym narodem. Mazurzy są nieufni wobec obcych, którzy ich wykorzystywali ciągle i do dziś starają się ich unikać. Sami wobec siebie są otwarci, lubią się bawić, śpiewać. Prwadą jest, że ich piosenki i zabawy są proste i często smutne, ale oni są prostym rolniczym ludem. To była polska kultura ludowa przyniesiona przez ich dziadków kiedy zdecydowali się przybyć tu z pogranicza Mazowsza i Kurpiowszczyzny przybyć i osiedlić się. Pan Druba powiedział, że: „Powiat ełcki nazywano przedmieściem Polski”. Taką nazwę wymyślili Niemcy dlatego, że tereny te były zamieszkałe przez ludność mazurską, która żyła ubogo i nie chciała wyrzec się swego polskiego języka i tradycji. W latach trzydziestych XX wieku rozpoczęła się germanizacja rodzin mazurskich. Niektórzy zmienili nazwiska polskie na niemieckie. Nazwę Rożyńska zmieniono na Rosenheider. Wieś w tym czasie zyskała gospodarczo, ale straciła wiele ze swego pierwotnego mazurskiego charakteru.

1934 r. Mazurska młodzież z Rożyńska na pamiątkowym zdjęciu
Fot. arch. dr Alfonsa Bobowika
1934 r. Mazurska młodzież z Rożyńska na pamiątkowym zdjęciu

W czasie II wojny światowej wieś sporo ucierpiała. Szczególnie ucierpiała ludność, kiedy Niemcy zarządzili w grudniu 1944 roku przymusową ewakuację. Po wojnie dzieła zniszczenia w opuszczonych budynkach dopełnili szabrownicy z polskich przygranicznych powiatów. Prawdziwi osadnicy, którzy tu przybyli musieli sporo się napracować, żeby gospodarstwa przywrócić do porządku. Wielu pierwszych osadników było także zwykłymi szabrownikami, po osiedleniu się i ograbieniu gospodarstwa samowolnie przekazywali innemu nieuprawnionemu gospodarzowi i wyjeżdżali. We wsi w 1947 roku powstała w Rożyńsku na wolnych gruntach państwowego funduszu ziemi Wojskowa Spółdzielnia Rolnicza, która produkowała żywność dla wojska w Ełku.

W następnych latach życie powoli we wsi wracało do normy. W 1973 roku wieś Rożyńsk podniesiono do rangi gminy. Była to Gmina w Rożyńsku czasowo z siedzibą w Skomacku Wielkim. W założeniach inwestycyjnych miało tu powstać osiedle mieszkaniowe dla pracowników państwowych gospodarstw rolnych, usługi dla ludności oraz kompleks budynków biurowych. Załamanie się systemu ekonomicznego PRL spowodowało, że odstąpiono od tych planów. Gminę Rożyńsk z siedzibą w Skomacku Wielkim w 1976 roku zlikwidowano, włączając okoliczne wsie do trzech sąsiednich gmin. Po wielkich planach gminnych zostało wybudowane tylko osiedle mieszkaniowe dla pracowników PGR. PGR-y tez zlikwidowano. Dziś pozostały tylko wspomnienia byłych pracowników PGR, które zebrały i opisały panie Krystyna Pilawska-Wiercińska i Marta Słuchocka. Te, jak znam, dotychczas jedyne pamiętniki pracowników o byłych Państwowych Gospodarstw Rolnych w województwie warmińsko-mazurskim.

dr Alfons Bobowik

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5