Rowerowa Obwodnica Olsztyna (47): wokół Starych Jabłonek

2023-01-15 09:45:00(ost. akt: 2023-09-29 07:54:12)

Autor zdjęcia: Igor Hrywna

Cóż, nazwa Barduń, jest dostatecznie ciekawa żeby zapakować się w styczniu z rowerem do pociągu a po wysiadce objechać wokoło Stare Jabłonki. I skończyć na węźle przesiadkowym pełnym nazwisk dawno temu zmarłych.
Wystartowałem zatem pociągiem z Olsztyna. I jadąc do Starych Jabłonek kołotało mi w głowie gdzie dzisiaj znajduje się warmińskie i mazurskie niebo? Nad nami czy tez może też przeniosło się za Odrę. Tak mnie to naszło, bo przypomniało mi się pytania wybitnego ukraińskiego pisarza Jurija Andruchowycza: Jeżeli w Iwano-Frankiwsku pada deszcz, to jaka pogoda jest w Stanisławowie?

30 minut jazdy pociągiem to jednak zbyt mało, aby rozstrzygnąć takie kwestie.


Stare Jabłonki

Start był taki:

To mała wieś i wielki ośrodek wypoczynkowy. W młodych latach nie raz nocowało się w stojących nad Szelągiem domkach. A kiedy było trzeba maszerowało do restauracji zwanej "Meksykiem", która teraz stanowi część kompleksu hotelowego "Anders", z którego słyną Stare Jabłonki. Nazwa ta nie ma jednak nic wspólnego z generałem Władysław Andersem (tym od 2 Korpusu Polskiego), ale pochodzi od nazwiska pruskiego arystokraty i przemysłowca, dawnego właściciela obecnej części pałacowej hotelu. Richard Anders (1856-1934) był drzewnym potentatem, nazywano go "wschodniopruskim królem drewna". Pochodził z Węgorzewa, a swój pierwszy tartak założył w Rucianem. Dla swoich pracowników wybudował osiedle robotnicze. Po jego śmierci interes przejęli jego dwaj synowie Heinz i Georg. W czasie wojny firmą zarządzał ten pierwszy, który był antynazistą a pracujący u niego robotnicy przymusowi byli dobrze traktowani.
Heinza rozstrzelali sowieci w 1945 roku, Geogr odnowił biznes w Niemczech Zachodnich. Teraz firma ma zakład także na Podkarpaciu. W nasze strony już nie wróciła.

Bez dwóch zdań najbardziej klimatycznym budynkiem w Jabłonkach jest XIX wieczna stacja kolejowa. To przez nią, a generalnie przez kolej, mamy tam teraz dwa jeziora Szeląg: Mały i Wielki (12 kilometrów długość). Budując tory jedno jezioro rozdzielono bowiem sztucznym nasypem (przez który prowadzi ponad 50 metrowy tunel wodny) na dwa. Przystań wodna na Szelągu Małym zaczyna (lub jak kto woli kończy) szlak wodny Kanału Elbląskiego (w Ostródzie twierdzą, że to Kanał Ostródzko-Elbląski)
W 1945 roku wieś specjalnie nie ucierpiała. Rosjanie spalili tylko kilka budynków. Rozstrzelali też rodzinę Stryjewskich, bo kilku czerwonoarmistów pochorowało się po przygotowanych przez głowę rodziny posiłku.


Plichta-Wynki

Moim pierwszym punktem było niewielkie jezioro Czarne, ale nie mogłem zobaczyć czy rzeczywiście ma tak nieprzejrzysta wodę, bo nie brzegi porosło sitowie, ale na oko jakoś czarno faktycznie wyglądało.


Plichta zachowała czerwony kolor zabudowy charakterystyczny dla warmińskich i mazurskich domów. Stoi tam też piękna drewniana chałupa. Za wsią zachowały się resztki cmentarza ewangelickiego z jednym czytelnym nagrobkiem Emmy Gahn z 1934 roku.



W Winkach zaglądam na ładnie utrzymany ewangelicki cmentarzyk, z jednym nowym nagrobkiem z 2002 roku. W Wonicken (Winkach) kazał się pochować Willi Peter Kleinshmidt. Spoczywa w grobie swoich rodziców. Z Wynek do Worlin jechałem szutrem, potem do prze Łęguty do Podlejek dość zatłoczonym asfaltem.

Ale najpierw był Łęgucki Młyn


Łęguty

To jedna niewielu wsi na Mazurach, gdzie do dzisiaj ewangelicy zachowali swoją świątynię. Przylega do niej cmenatarz. Najstarszy zachowany krzyż pochodzi z 1861 roku i upamiętnia Emmę von Wolsky. Na tyłach stoi pomnik upamiętniający 26 osób zamordowanych w 1945 roku przez żołnierzy sowieckich.

Ciała zastrzelonych osób zostawiono w miejscu śmierci. Dopiero w kwietniu 1945 roku Sowieci wyrazi zgodę na ich pochówek w zbiorowym grobie. Następnie ustawiono kopiec i krzyż, który władze PGR-u w latach 50-tych kazały usunąć, a teren zaorać i przeznaczyć pod uprawy.

W 2019 roku oddział Instytut Pamięci Narodowej w Białymstoku przeprowadził ekshumację szczątków pomordowanych. 30 listopada tego roku odbył się ich pogrzeb. Ekumeniczna ceremonia pogrzebowa została odprawiona w kościele.
Uroczystości religijne zakończyły się złożeniem trumien do wspólnej mogiły.

Jedna z Mazurek opowiadała wtedy, że kiedy jej wujek chciał pochować swoją zabitą teściową, to Rosjanin zapytał go czy chce obok niej leżeć i że ma ją zostawić na polu. Ciało było owinięte tylko w prześcieradło i leżało tak do kwietnia.

Kościół pochodzi z lat 30tych XVIII wieku i został zbudowany w miejsce drewnianego. Znajduje się tam tablica nagrobna Dietricha von Borcka z 1701 roku. W kościele umieszczono na przestrzeni wieków tablice z nazwiskami mieszkańców parafii Langgut (niem. Łęguty), którzy polegli podczas wojen napoleońskich, wojny francusko-pruskiej z 1870) roku oraz w czasie pierwszej wojny światowej (1914-1919!). Sowieci wykorzystywali świątynię jako stajnię. jako stajnia. Część zabytkowego wyposażenia została przez Rosjan zrabowana.



Barduń

Z Łęgut dojechałem do Podlejek, do szesnastki i potem przez kawałek Biesala (koło kościoła i boiska do rugby) szutrem i nawet kawałkiem bruku do Bardunia.


Teraz stoi tam leśniczówka i dwa domy (jeden zamieszkany). Znajduje się tam też mały cmentarzyk, gdzie połowa pochowanych nosi nazwisko Jeskolka. Są to wyłącznie groby powojenne. Ostatnie pochodzi z 2014 i 2020 roku (Lieselotte Jeskolka, 1943-2020). To chyba ostatni Mazurzy z Bardunia.


No i stamtąd to już był rzut beretem do Starych Jabłonek i stacji, która z tej strony wygląda tak:


Potem miał być pociąg i wysiadka na przystanku Olsztyn Śródmieście, najbardziej "cmentarnej" stacji w Polsce, ale pociąg nie zatrzymał się na niej. Stają tam tylko pociągi lokalne. Zatem wysiadłem na Głównym i pojechałem tam rowerem. Tak po prawdzie to nie sam przystanek, ale znajdujący się węzeł przesiadkowy ma wiele wspólnego z cmentarzem. Powstał bowiem na terenie ewangelickiej nekropolii, która istniała tam do 1947 roku, a ostatecznie została zniszczona w latach 60tych. Ekshumacje zrobiono jednak "po socjalistycznemu" i kiedy zaczęły się prace budowlane natrafiono tam na ludzkie szczątki. Teraz (oficjalnie od 10 stycznia 2023) upamiętniono tam pochowanych przywracając ich nazwiska naszej niepamięci. Wielki za to szacunek dla Stowarzyszenia Święta Warmia, które lobbowało za tym pomysłem i prezydentowi Olsztyna, że na to przystał.

Igor Hrywna, trasa przejechana w styczniu 2023



Trasa: Stare Jabłonki - Plichta - Dąg - Wynki - Łęguty - Barduń. - Stare Jabłonki. Około 35 kilometrów. Głównie szuter. Mi przejechanie z zaglądaniem tu i tam zajęło około 3 godzin.



Inne trasy Rowerowej Obwodnicy Olsztyna: Rowerowa Obwodnica Olsztyna






Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. und #3108022 16 sty 2023 00:11

    Artykuł ciekawy. Mnie przypomina dzieje mojej rodziny daleko na północ od Wilna. Tylko tam nikt nie jeździ rowerem a cmentarze zarosły chwastami. Taka jest kolej rzeczy. Może młodzi i takimi cmentarzami zaczną się interesować.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5