16 sierpnia Stalin zatrzymał ołówek pod Braniewem i Gołdapią

2023-08-28 08:25:00(ost. akt: 2023-09-25 18:58:29)

Autor zdjęcia: www.eastprussia.ru

Po zmianie oficjalnej nazwy z Kaliningradu na Królewiec pojawiły się głosy, że podobnie należałoby postąpić z innymi miejscowościami obwodu królewieckiego, które mają polskie nazwy. Jak się okazuje, 4 z nich mają je już od… 1946 roku. Jak to się stało i dlaczego Górowo Iławeckie jest właśnie Iławeckie?
Mapa zamieszczona na rosyjskim serwisie eastprussia.ru. Kolorem żółtym oznaczono zarys przebiegu granicy z lutego 1945, niebieskim – z sierpnia tego roku, czerwonym – obecną granicę

Na tablicach drogowych zamieniono już Kaliningradu na Królewiec. To pokłosie decyzji Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej, która zamiast nazwy Kaliningrad zaleciła jakiś czas temu stosowanie wyłącznie polskiej nazwy Królewiec i odpowiednio obwód królewiecki. Przy tej okazji pojawiły się głosy, że podobnie należałoby postąpić z innymi miejscowościami obwodu królewieckiego, które mają polskie nazwy, jak choćby Bagrationowsk czy Oziersk. Jak się jednak okazuje, cztery leżące tam miasteczka mają już swoje polskie nazwy.

7 maja 1946 roku ukazało się bowiem Rozporządzenie Ministrów: Administracji Publicznej i Ziem Odzyskanych o przywróceniu i ustaleniu urzędowych nazw miejscowości. Polskie nazwy nadano wtedy oficjalnie Olsztynowi, Giżycku czy Ostródzie. Ale też czterem miasteczkom leżącym teraz w obwodzie królewieckim. Chodzi o położone tuż przy granicy z Polską: Oziorsk (Darkiejmy), Żeleznodorożnyj (Gierdawy), Bagrationowsk (Iławka), Mamonowo (Świętomiejsce). Dlaczego jednak polscy komuniści nadali polskie nazwy rosyjskim teraz miastom?


Darkiejmy, Gierdawy, Iławka i Świętomiejsce uzyskały swoje urzędowe nazwy 7 maja 1946 roku

Nysa, Odra i Pregoła

Wojska sowieckie do wschodniej części Prus Wschodnich dotarły jesienią 1944 roku. W tym czasie nie było do końca jasne, ile z tego terytorium przypadnie Polsce. W 1943 roku przywódcy USA, Wielkiej Brytanii i ZSRR ustalili, że granica pomiędzy ZSRR i Polską będzie przebiegać od Cieśniny Piławskiej rzekami Pregołą i Pisą. Królewiec miał być po stronie sowieckiej. Granica miała zatem przebiegać 30-40 kilometrów na północ od obecnej. Nie była to oczywiście wiedza powszechna.

Dlatego działacze skupieni w Związku Mazurskim wierzyli, że choć Prusy zostaną podzielone pomiędzy Polskę i Litwę, to Królewiec będzie polski. — W granicach województwa mazurskiego pozostać powinno miasto Królewiec, historycznie i gospodarczo z Mazurami silnie związane — czytamy w memoriale Związku Mazurów z drugiej połowy 1944 roku. Na plakatach drukowanych z polecenia komunistycznego Rządu Tymczasowego zimą 1945 roku głoszono jeszcze powrót Polski nie tylko nad Odrę i Nysę, ale też Pregołę, która płynie ponad 40 kilometrów na północ od obecnej granicy i, przepływając przez Królewiec, wpada do Zalewu Wiślanego.

Mógł być Karalaucius

Stalin przez moment myślał o tym, aby swoją część Prus włączyć do sowieckiej Litwy, wtedy zamiast "Kaliningradu" mielibyśmy dzisiaj Karalaucius, bo tak brzmi jego litewska nazwa. Wiemy, że Stalin zaproponował to w marcu 1946 roku litewskim komunistom. Ci jednak mieli przestraszyć się tego, że te tereny zasiedlą Rosjanie i w efekcie dojdzie do rusyfikacji Litwy. Dlatego zaproponowali, żeby te ziemie stały się częścią sowieckiej Rosji. Jako argumentu mieli użyć stwierdzenia, że to naród rosyjski położył największe zasługi w walce z hitlerowskimi Niemcami, więc należy mu się jako rekompensata kawałek Niemiec. Ostatecznie w kwietniu 1946 roku obwód królewiecki stał się częścią Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.

Sowieci najpierw dali…

Na początku 1945 roku pewne było tylko tyle, że Polsce przypadnie południowa część Prus. Nie było jednak jasne, jak będzie przebiegać granica. W lipcu 1944 roku Stalin godził się na to, by przebiegała 30-40 kilometrów na północ od obecnej. Po polskiej stronie były leżące teraz w obwodzie królewieckim Nordenbork (Kryłowo), Gierdawy (Żeleznodorożnyj), Pruska Iławka (Bagrationowsk), Święta Siekierka/Świętomiejsce, (Mamonowo) i Darkiejmy (Oziorsk). Polska miała też być cała Mierzeja. Tak też w czerwcu i lipcu 1945 roku wytyczono tymczasową granicę polsko-sowiecką. Jednak ołówek, którym Stalin ją kreślił, wędrował coraz bardziej na południe.
Latem 1945 roku granica polsko-sowiecka przebiegała kilka, kilkanaście kilometrów na północ od obecnej. Radzieccy komendanci wojskowi przekazali wtedy władzę polskim starostom w Iławce Pruskiej, Świętej Siekierce (Świętomiejscu), Darkiejmach i Gierdawach. Okazało się, że na krótko.


Współczesne Świętomiejsce

Przebieg polsko-sowieckiej granicy w Prusach rządy polski i sowiecki określiły ogólnie 16 sierpnia 1945 roku w Moskwie. Narysował ją osobiście Józef Stalin jako lekko wygiętą linię prostą.

— Formuła tworzenia granic „pod linijkę” w Europie była rzadkością, za to była typowa dla całej grupy powstających w okresie dekolonizacji państw Afryki — pisze prof. Mirosław Golon w artykule „Problem polsko-radzieckiej granicy w byłych Prusach Wschodnich w latach 1945-1958”.

Granica miała przebiegać od miejscowości Piaski na Mierzei Wiślanej, prosto na wschód, 7 kilometrów na północ od Braniewa i 4 kilometry od Gołdapi. Nie określono jednak innych punktów geograficznych pomiędzy tymi miastami.

W czasie tego spotkania wicepremier Stanisław Mikołajczyk próbował przesunąć granicę na północ, tak by po polskiej stronie znalazł się cały Kanał Mazurski. Chciał też, aby ZSRR zagwarantował swobodę przekraczania przez polskie statki Cieśniny Piławskiej. Oba postulaty Sowieci odrzucili. Po wielu latach ten ostatni problem rozwiązał przekop Mierzei Wiślanej i budowa kanału.

— Negocjacje w Moskwie w sierpniu 1945 r. dobitnie ujawniły bezsilność polskich polityków i ekspertów wobec rosyjskich negocjatorów. Przygotowanie merytoryczne polskiej delegacji do negocjacji w kwestii granicy w Prusach Wschodnich pozostawiało wiele do życzenia — podkreśla dr Zbigniew Kudrzycki, autor książki „Granica polsko-radziecka przylegająca do Morza Batyckiego 1945-1958”. — Wiele mówiło o stosunku do polskiej racji stanu przedstawicieli polskich władz państwowych, tłumaczenie premiera E. Osóbki-Morawskiego o pozostawieniu w Warszawie mapy stanowiącej załącznik do umowy z 26 lipca 1944 r. Świadczyło to o braku poczucia odpowiedzialności za państwo polskie i zdaniu się na decyzje rosyjskich mocodawców. Zachowane dokumenty i relacje z moskiewskich negocjacji pokazują brak wiedzy o Prusach Wschodnich i brak przygotowania polskiej strony do negocjacji w sprawie przebiegu linii granicy w prowincji wschodniopruskiej — wyjaśnia dr Kudrzycki.


…a potem odebrali

Rosjanie we wrześniu 1945 roku zaczęli „prostować” granicę, przesuwając ją na południe. — W pierwszych dniach września zaszedł fakt samowolnego naruszenia granicy północnej Okręgu Mazurskiego przez radzieckie władze wojskowe na terenie powiatów Gierdawy, Bartoszyce i Darkiejmy. Dotychczasowa linia graniczna została przesunięta w głąb terytorium polskiego na przestrzeni 12-14 km — alarmował Władysław Gomułka, ówczesny minister Ziem Odzyskanych. — W tym czasie władze radzieckie samowolnie dokonały przesunięć granicznych na niekorzyść Polski. W powiecie gierdawskim o 12-14 km, bartoszyckim o 5-7 km, w powiecie iławeckim o 2 kilometry — wyjaśniał.

Dlaczego Iławeckie?

Siedzibą tego ostatniego powiatu była Iławka Pruska (Bagrationowsk), w której przedstawiciele polskich władz pojawili się 18 czerwca 1945 roku. Granica miała przebiegać kilometr na północ do miasta. Ponieważ miasto było mocno zniszczone, siedzibę starostwa ulokowano tymczasowo w Landsbergu, który nazwano Górowem Iławeckim od nazwy stolicy powiatu. 27 czerwca władzę nad powiatem przejęła polska administracja. — W dniu 27 czerwca o godzinie 10:00 został dokonany akt przekazania terenu powiatu Pruska Iławka przez przedstawicieli 3. Białoruskiej Armii (…) przedstawicielom Rządu Polskiego (…) Wzniesiono szereg toastów (…) — raportował starosta Paweł Gagatko. — W dniu następnym przedstawiciele Rządu RP zostali zaproszeni na bankiet wydany przez reprezentantów 3. Białoruskiej Armii. Nastrój był bardzo serdeczny i gospodarze przyrzekli nam jak najdalej idącą pomoc i współpracę. Reasumując powyższe, przekazanie władzy nastąpiło w warunkach obopólnego zrozumienia i sympatii — podkreślał starosta.
Jednak 4 miesiące później, 16 października, Rosjanie poinformowali go, że zamykają granicę kilometr na… południe od Iławki Pruskiej. — Zakładamy protest przeciwko takim poczynaniom i wręczamy go przedstawicielom władzy rosyjskiej ZSRR stacjonującemu w Pruskiej Iławie — raportował następnego dnia starosta powiatu iławeckiego.

Bagrationowsk ( Iławka Pruska)
Iławka Pruska

Gronowo za wódkę

Protest nic nie dał i Rosjanie 17 października zamknęli granicę i pozostali już w Iławce na dobre. Formalnie jednak strona polska przekazała ZSRR Iławkę Pruską dopiero 12 grudniu 1945 roku. Powiat iławecki przetrwał jednak aż do 1958 roku, kiedy zmieniono mu nazwę na górowski.

Rosjanie zmieniali przebieg granicy według swojego widzimisię. Bywało tak, że rano ktoś mieszkał jeszcze w Polsce, a wieczorem już w ZSRR. Na taką nieoczekiwaną zmianę 31 października 1945 roku trafił starosta gierdawski (Gierdawy to teraz Żelaznodorożnyj, który leży 4 kilometry od polskiej granicy) Józef Kaszyński, który tego akurat dnia zdał swoje dotychczasowe obowiązki i jechał do Morąga objąć nowe.


To w tym budynku krótko mieściła się siedziba starostwa powiatowego w Gierdawach

Kaszyński wyjechał z pozostającego pod polską kontrolą Nordenborka (Kryłowo) i nieoczekiwanie przed Rudziszkami (leżą po polskiej stronie) natknął się na granicę, która dzień wcześniej przebiegała jeszcze kilka kilometrów na północ od tego miejsca.

Starostę sowieci przetrzymali 6 godzin, ale ostatecznie wypuścili. Nordenbork polscy urzędnicy opuścili ostatecznie 7 i 8 listopada 1945 roku. Wraz z nimi wyjechali stamtąd polscy osadnicy. Po tym siedzibę powiatu przeniesiono do leżącej już po polskiej stronie Skandawy, by zlikwidować go ostatecznie 31 grudnia 1946 roku.

Granicę w drugiej połowie 1945 roku wytyczali sowieccy oficerowie na podstawie instrukcji z Moskwy. Jak głosi legenda, jeden z nich zaproponował, że pozostawi wspomniany w tekście Nordenbork po stronie polskiej za dwie skrzynki wódki. Do transakcji jednak nie doszło. Za to (podobno) za kilka litrów spirytusu udało się pozostawić po polskiej stronie położone kilka kilometrów na północ od Braniewa Gronowo.

Na szczęście się zatrzymali

Jesienią 1945 roku nikt jednak nie wiedział, czy Sowieci nie zechcą pójść jeszcze bardziej na południe. — Ludność ta, będąc pod wrażeniem dokonanych samowolnie przesunięć granicznych, daje posłuch rozpowszechnianym plotkom o zamierzonych zajmowaniach dalszych terenów przez władze radzieckie, co stwarza atmosferę niepewności bardzo szkodliwą dla normalnego rozwoju życia gospodarczego i tendencję do opuszczania terenów przygranicznych — pisał do swoich warszawskich zwierzchników 15 listopada 1945 roku płk Jakub Prawin, pełnomocnik rządu na Okręg Mazurski.

Zajęcie przez Rosjan Nordenborka było jednak ostatnią dużą zmianą granicy polsko-sowieckiej. Do połowy lat pięćdziesiątych drobne korekty (zawsze na korzyść ZSRR) przeprowadzono jednak jeszcze kilkanaście razy. Co ciekawe, przez 10 lat granica istniała bez polsko-sowieckiej umowy.

Po 1956 roku z polskiej strony pojawiły się dwa postulaty. Olsztyńska Wojewódzka Rada Narodowa zasugerowała przesunięcie granicy na Mierzei, tak by cała znalazła się w Polsce. Chciano też przyłączyć w całości do Polski przepołowione granicą jezioro Gołdap. Oba odrzucono. Wprowadzono jednak drobne korekty granicy.

Umowę o jej przebiegu podpisano w 1957 roku. Słupy graniczne pojawiły się rok później.

Igor Hrywna

Większość cytatów za: Okręg Mazurski w raportach Jakuba Prawina. Przygotował do druku Tadeusz Baryła, Olsztyn 1996














2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5