Historie krótkie i ciekawe: Odnaleźli Chrystusa po 40. latach

2023-06-20 10:47:00(ost. akt: 2023-09-12 08:54:58)
Polujący na Podolu szlachcic ujrzał obraz Pana Jezusa Boleściwego. Zabrał go do domu. Ale wizerunek w dziwny sposób powrócił na wzgórze. Więc pobudowano tam kaplicę. Ta opowieść jak żywo przypomina tę ze Świętej Lipki. Oba miejsca dzieli jakieś 800 kilometrów.

Zielonka Pasłęcka jak sama nazwa wskazuje leży niedaleko Pasłęka. Choć założono ją pod koniec XV wieku jak Grunehayn, to na szosę do Pasłęka mieszkańcy wsi musieli poczekać do 1839 roku a na kolej do 1882 roku. To tam miałem pierwotnie wysiąść z pociągu, aby przejechać się rowerem wokół Pasłęka. Jednak wysiadłem w Zielonce Pasłęckiej.

Chciałem tam obejrzeć dwa domy podcieniowe (ale zapomniałem, że lata temu jeden przeniesiono do skansenu w Olsztynku a drugi już nie istnieje) i jeżeli się da kościół Jana Chrzciciela, a w nim obraz Pana Jezusa Miłosiernego. Dlaczego? Bo na zdjęciach był urzekający i ma ciekawą historię. Więc idealnie pasuje też do cyklu "Historie krótkie i ciekawe".


Naszą historie musimy jednak zacząć nie w Górnych Prusach czy, jak kto woli, Pomezanii, ale na Podolu. To właśnie tam wspomnianemu szlachcicowi miał się ukazać (to chyba lepsze określenie niż "zobaczył") obraz Pana Jezusa Boleściwego. Andrzej z Rypna zabrał ze sobą obraz, ale ten powrócił w niewytłumaczalny sposób na wzgórze. Miało się to powtórzyć jeszcze kilka razy, aż miejscowy proboszcz doradził postawienie tam kaplicy.

Ta historia, jako żywo, przypomina legendarne początki sanktuarium w Świętek Lipce. Tu jednak bohaterem jest nie szlachcic, ale skazaniec, któremu we śnie objawiła się Matka Boska i poprosiła o wyrzeźbienie jej postaci z Dzieciątkiem i pozostawienie jej na lipie.

Więzień w ciągu nocy wyrzeźbił figurkę. Rankiem, gdy zobaczyli ją strażnicy, ta tak ich olśniła, że poczytując to za znak bożego ułaskawienia zwrócili skazańcowi wolność. Dziękując Matce Boskiej za uratowanie życia, niedoszły nieboszczyk poszedł z Kętrzyna do kierunku Reszla szukając po drodze lipy, na której chciał postawić rzeźbę.

Właśnie tutaj, gdzie stoi obecna bazylika, napotkał wspaniałą lipę. W krótkim czasie miejsce to zasłynęło cudami i uzdrowieniami. Proboszcz z Kętrzyna w uroczystej procesji kilkakrotnie przenosił cudowną figurkę do kościoła w mieście. Rzeźba znikała stamtąd i ponownie pojawiała się na drzewie, gdzie ją ustawił ocalony skazaniec. Wtedy postanowiono zbudować tam kaplicę a z czasem powstało sanktuarium.

Wracajmy jednak z Mazur na Podole. W Tarnorudzie (niedaleko Chmielnickiego w centralnej Ukrainie) stanęła zatem kaplica, w której umieszczono obraz. Nieznany artysta przedstawił na nim Zbawiciela, który dłońmi ukazuje ranę zadaną Mu włócznią przez rzymskiego żołnierza. Na dole tego niewielkiego obrazu wypisane są słowa: „Lud się do Ciebie w potrzebie ucieka. Jezu, od Ciebie miłosierdzia czeka. Roku 1773” (obraz jest jednak starszy). (w kościele w Zielonce zachował się z kolei dzwon z łacińskim napisem: Jezu Chryste, Synu Boga Żywego, zmiłuj się nad nami. Maryja w Roku Pańskim 1506).

Przez lata miejscowi Polacy z Tarnorudy oddawali Chrystusowi cześć, aż przyszła czerwono-rosyjska bolszewia. Wtedy proboszcz wywiózł obraz do Krakowa, skąd przez Łuck trafił do wołyńskiego Rożyszcza.

W 1945 roku większość Polaków z Rożyszcz opuściła swoje strony rodzinne i szukała nowego miejsca na ziemi. Trafili do Grunehayn, który nazwali Wołyniec, a władze ostatecznie Zielonką Pasłęcka. Byli wśród nich bezpośredni świadkowie Zbrodni Wołyńskiej. Teraz o mordach dokonanych przez UPA na Polakach na terenach dzisiejszej zachodniej Ukrainy przypominają specjalne tablice ustawione w Zielonce przez IPN.

Obraz wraz z proboszcze trafił jednak do Malborka, a potem ślad po nim zaginął.

W 1978 roku parafię w Zielonce objął ks. Czesław Drężek. Na prośbę parafian zaczął poszukiwania cudownego obrazu. Udało się go odnaleźć i to całkiem niedaleko, bo w Ostródzie. I Tarnorudzki Jezus powrócił do swoich. Tak też zresztą stało się z kościołem w Różyszczach. Rosjanie zamienili świątynię na stajnię dla koni, potem skład. W 1992 roku władze niepodległej Ukrainy zwróciły świątynię katolikom.

Dzisiaj kościół św. Jana Chrzciciela w Zielonce jest diecezjalnym sanktuarium Jezusa Miłosiernego. Przy kościele stoi pomnik "Pamięci poległych na frontach II wojny światowej oraz w partyzantce i placówkach samoobrony na Wołyniu" uzupełniony tablicą z 2011 roku "Ku wiecznej pamięci żołnierzom 27 Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej". W sanktuarium corocznie odbywają się Obchody Dnia Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej. Ważnym miejsce dla pielgrzymów jest też grota Matki Bożej z Lourdes.

Duże wrażenie sprawia na pielgrzymach i turystach niezwykła Droga Krzyżowa, która ciągnie się przez ponad 2 kilometry przez całą wieś. Każdą stacja ma swoich fundatorów, mieszkańców Zielonki. Wiele z nich stoi obok jeszcze poniemieckich domów z idyllicznymi gankami.


Twórcą i pierwszym kustoszem sanktuarium, które wzbogacił między innymi w relikwie 84 świętych i błogosławionych, jest wspomniany już ks. Czesław Drężek, który był w Zielonce proboszczem w latach 1978-2015.

Traf chciał, że spotkałem go (nie wiedziałem że to on) przed kościołem i poprosiłem o zgodę na zrobienie zdjęć. Ksiądz zapytał skąd jestem. Kiedy usłyszał, że z Olsztyna zaczął wspominać swoje młode lata.

Powiedział, że był przez parę lat wikarym w parafii Serca Jezusowego w Olsztynie. I tak od słowa do słowa okazało się, że był na naszej (SP nr 17) komunijnej Mszy świętej.

Igor Hrywna





2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5