Rowerowa Obwodnica Olsztyna (55): Kruklanki-Wydminy-Miłki-Kruklanki

2023-07-21 08:41:00(ost. akt: 2023-09-29 07:48:19)

Autor zdjęcia: Igor Hrywna

Czy rzeczywiście osadnicy wysadzili ten most w powietrze, żeby uniemożliwić Rosjanom wywóz zagrabionych dóbr? Czy też to tylko legenda? Jeżeli nawet, to grabież legendą nie jest. Rosjanie zabierali ze sobą nawet tory kolejowe.
KRUKLANKI

Wieś leży na pograniczu Mazur, nad jeziorem o uroczej nazwie Gołdapiwo. Nie ma jednak nic wspólnego z tym szlachetnym napitkiem. Pochodzi bowiem, jak wiele innych nazw geograficznych z języka staropruskiego: Galdo to dolina, niecka, a ape rzeka. Choć co ma z tym wszystkim wspólnego rzeka, tego nie wiem. Fakt, że takowa o nazwie Sapina przez Kruklanki przepływa.

Te ostatnie pochodzą z kolei od staropruskiego kruka czyli krauka. Po wojnie nazwano je Krucze Łąki, potem Kruglanken, później w Kruglanki, a w końcu najbardziej z polska czyli Kruklanki.

Kruklanki dzisiaj to coraz bardziej popularna wieś wypoczynkowa. Kiedy jechałem kawałek asfaltem w kierunku Wydmin, to mijający mnie kierowcy z pewnością czyli się jak u siebie w domu, bo 90% z nich miał "W" na swoich tablicach rejestracyjnych.

Lasy i jeziora (14) zajmują 60 proc. jej powierzchni gminy. Jej atrakcyjność podnosi nie tylko woda, ale też pobliska Puszcza Borecka. Żyją tam między innymi dzikie żubry i aż 145 gatunków gniazdujących ptaków.

Niezwykłą atrakcją puszczy jest stado żubrów żyjących na wolności. W 1956 roku było ich 100. Teraz zwierzęta są dzikie i nie podchodzą do ludzi, ale w Wolisku jest zagroda, gdzie można je podziwiać ( 15 km na wschód od Kruklanek).

Nie wolno też zapomnieć o Sapinie, która tworzy blisko 30-kilometrowy szlak kajakowy łączący jeziora Kruklin i Mamry.

We wsi stoi zabytkowy kościół poewangelicki, a w nim ołtarz główny z końca XVII i drewniana ambona z 1612 roku. We wsi są też dwie cerkwie, grekokatolicka ( na zdjęciu poniżej) i prawosławna. Kruklanki i teren gminy zamieszkuje bowiem duża grupa Ukraińców, którzy trafili tu w ramach Akcji "Wisła".
Na początku lipca odbywa się nad jeziorem Gołdopiwo ukraińska imprez Nicz na Iwana, na Kupała. Bierze w niej udział kilka tysięcy osób.


Grądy Kruklaneckie


To trzeba koniecznie zobaczyć, bo te ruiny są opisane piękną legendą. szkoda tylko, że przy zjeździe z drogi do Wydmin, tuż za Kruklankami nie ma żadnego drogowskazu.
W każdym razie w 1905 roku połączono koleją Giżycko z Węgorzewem przez Kruklanki właśnie. Trzy lata później z Kruklanach zbudowano rozgałęzienie do Olecka, przez wspomniane Grądy.
Rosjanie zabrali ze sobą tory tej pierwszej linii. odbudowano ją w 1951 roku, zamknięto ponownie w 1987 roku, a tory rozebrano w latach 2001/2002.

Linia do Olecka też przetrwała wojnę. tak samo most w Grądach Kruklaneckich, który był drugim co do długości mostem kolejowym w Prusach. Dłuższe są tylko wiadukty w Stańczykach. W 1945 roku Niemcy most zaminowali, ale go ostatecznie nie wysadzili.

Zgodnie z legendą mieli to zrobić okoliczni mieszkańcy. Dlaczego? Bo chcieli w ten sposób uniemożliwić Rosjanom wywożenie zrabowanego na Mazurach majątku. Tyle legendy.

— Z niewiadomych przyczyn ładunki wybuchowe, które starannie ukryto, nie zostały rozbrojone przez pół roku, tym bardziej jest nieprawdopodobne, iż w tym czasie po moście poruszały się transporty wojskowe przewożące między innymi szyny z rozbieranych torowisk i różne dobra materialne rekwirowane jako zdobycz wojenną — czytamy na tablicy informacyjnej ustawionej przy ruinach.

Ale dalej idzie tak: — 8 września 1845 roku most został wysadzony przez miejscową ludność, która miała nadzieję, że w ten sposób zapobiegnie się grabieży.

Pod mostem znajduje się kładka, dzięki której można przejść na druga stronę Sapiny. Idąc nasypem w kierunku Olecka dojdziemy do punktu widokowego, skąd można zobaczyć okoliczne lasy i jezioro Patelnia.


Jesienią 1944 roku przywieziono do Kruklanek pociągiem generała Tadeusza Bora-Komorowskiego.
W pobliskim Pozezdrzu, w swojej kwaterze polowej, chciał się z nim spotkać Heinrich Himmler i namówić go do współpracy. Bór-Komorowski odmówił i do spotkania nie doszło.

Żywki

Z Grądów ruchliwym asfaltem dojeżdżam do Żywek. Zaglądam na cmentarz, ale już nic z niego nie zostało. Zjada go las. Podobnie jak brak gospodarza zabytkowy spichlerz.


Wracam na szuter, którym dojeżdżam do Wydmin, w miłych okolicznościach przyrody. A po drodze spotykam się z tą oto urokliwą kapliczką taki to wotum:

— Dziękuję Ci Boże
za wszystkie
Dobrodziejstwa Twoje
oraz polecam się
Z całą swoją rodziną
opiece Twojej
niegodny Twój sługa
KE
R 1961


WYDMINY


Niektórzy żartują, że Wydminy są najbardziej łatwą do odnalezienia miejscowością na Mazurach. A to dzięki trzem wiatrakom, które stoją na ich obrzeżach. Swoją drogą z daleka nadają Wydminom kolorytu, bo wyglądają jak trzy gigantyczne krzyże.

Wydminy zawdzięczają swoja nazwę Prusom, ale nie udało mi się znaleźć znaczenia tego słowa. Wydminy to co prawda wieś, ale wygląda jak małe miasteczko. Dominuje w nim małomiasteczkowa zabudowa, na którą składają się zabytkowe kamieniczki z XIX i pocz. XX w. i współczesne budownictwo.


Po wojnie Wydminy krótko były miastem, ale niezgodnie z prawem. Kierując się miejską zabudową starosta lecki (giżycki) nadał im prawa miejskie, ale we wrześniu nadanie "cofnął". takie decyzje może bowiem podejmować tylko rząd. Niedawno wydmińscy radni zrobili dwa podejścia do nadania praw miejskich, oba bezskuteczne.

Z gór na Mazury

Wydminy, jak nie dziwota, leżą nad jeziorem, których na terenie gminy jest ponad 20. Na jeziorze Wydmińskim jest 8 wysp i przerzucony przez nie na wyspę (a właściwie półwysep) most, który ma ponad 100 metrów długości. Modrzew, z którego go wykonano przywieziono aż z Podhala.

W centrum wsi stoi pochodzący z przełomu XVII i XVIII wieków kościół. Prowadzą do niego wewnętrzne drzwi z 1700 roku. W środku między innymi ołtarz główny z 1719 roku i pochodząca z tego samego roku ambona. Zwolenników polowań zaciekawią zapewne dwa świeczniki w formie głów jelenia. Na jednym z nich znajduje się data: „1617”. Kościół katolicy przejęli jeszcze w 1945 roku.


Na terenie gminy mieszka spora grupa Ukraińców, wysiedlonych przymusowo w 1947 roku w ramach Akcji "Wisła". Na teren gminy przesiedlono wtedy około 800 Ukraińców. Najwięcej w Mazuchówce (140) i Gawlikach Wielkich (112). W całym powiecie giżyckim osiedlono ich prawie 4 tysiące osób.
Msze greckokatolickie w Wydminach zaczęto odprawiać w 1976 roku. Cerkiew zaczęto budować w 2001 roku a 28 lipca 2008 roku poświęcił ją ówczesny zwierzchnik żyjących w Polsce grekokatolików, metropolita warszawsko - przemyski, ks. arcybiskup Iwan Martyniak.

Warto wiedzieć

Na głównej ulicy Wydmin stoi przedwojenny budynek szkoły. Na jednym z naroży budowli widnieje rzeźba przedstawiająca chłopców bliźniaków. To pamiątka pozostawiona przez budowniczego szkoły, który w falach Jeziora Wydmińskiego stracił jedno ze swoich dzieci.


MIŁKI

Z Wydmin jadę asfaltem do Miłek. Przed samą wsią zaglądam na cmentarz ewangelicki w Lipińskim, gdzie swoich dni dożywają dwa ostatnie żeliwne krzyże z końca XIX wieku.


Miłki powstały w 1475 roku. Swoją nazwę zawdzięczają nazwisku zasadźcy wsi Prusowi Janowi Milken(owi). W tym też czasie zbudowano we wsi gotycki kościół. Wieś zamieszkiwali Mazurzy. Kościół w Miłkach uważany jest przez wielu za najstarszą świątynię na Mazurach. Taka też informacja widnieje na stronie parafii.

Świątynię spalili w 1656 roku Tatarzy, którzy wspomagali polskie wojska w wyprawie wojennej do Prus Książęcych. Tam gdzie się pojawiali zostawiali po sobie spaloną ziemię, a Mazurów zabierali ze sobą w jasyr.

Tragiczny los Mazur opisał jeden z ewangelickich pastorów Tomasz Molitor w pieśni “O wtargnieniu tatarskim do Prus”:

Ojczyzno tęskliwa, zalewaj się łzami,
Wspomnijcie Prusacy, co się działo z wami
W roku tysiąc sześćset pięćdziesiątym szóstym,
Kiedy różne wojska leżały jak mostem.
Naród nieznajomy jak orzeł przyleciał
Z pogańskich krainów, wszystko poźreć zechciał.
W niewinne granice niespodzianie wkroczył,
Bystrym koniem na nie ogromnie przyskoczył.
Tam wsie, domy, zboża i gumna palili,
Poniekąd kościoły w popiół obrócili,
Szaty, konie sobie i pieniądze zbiwszy,
Tylko szczerą nędzę w Prusiech zostawiwszy.
Okrutnie natenczas Tatar postępował,
Będzie się temu świat potomny dziwował.

Odbudowa miłkowskiego kościoła trwała trzynaście lat. Stąd wnętrze kościoła pochodzi z końca XVII wieku. To jeden z niewielu mazurskich kościołów z polskimi napisami wewnątrz świątyni. Ołtarz pochodzi z 1688 roku. Ufundował go starosta lecki (giżycki) Fryderyk von Kanitz, z pochodzenia Niemiec. Obok ołtarza kazał umieścić napis: “Podźcie do mnie wszyscy, ktorzyście zpracowani y obciążeni a Ja wam sprawię odpoczynienie”.

To cytat z Ewangelii św. Mateusza. Pochodzi z Biblii Gdańskiej, którą wydano w 1632 roku w Gdańsku właśnie. Rok później trafiła na watykański Indeks ksiąg zakazanych. W sumie miała ponad 20 wydań. W wersji z 2019 roku Biblii Gdańskiej ten wers brzmi tak: “Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam odpocznienie”.

W kościele znajduje się jeszcze jeden napis w języku polskim. 10 lat po wstawieniu do świątyni ołtarza swój dar miłkowskim protestantom przekazał Raphael Waga, lecki (czyli giżycki) pisarz powiatowy. A była nim empora (chór muzyczny) z malowidłami. A napis na niej głosił i głosi: Panu Bogu na chwale, dal ten chor malować Raphael Waga, pisars powitu lockiego.

Ale czy to faktycznie miało związek z chwałą Bożą czy też z wypływało z ludzkiej potrzeby? — Lecki (giżycki) pisarz powiatowy Rafał Waga, pragnąc dorównać gestem poprzedniemu staroście...ufundował tę emporę, ozdabiając ją malowidłami… — pisze Wojciech Marek Darski w książce “Pod skrzydłami żurawi. Wędrówki po gminie Miłki”. Jak było, tak było, a empora jest piękna.

Kościół został uszkodzony przez rosyjska artylerię w 1914 roku. Przypomina o tym witraż w oknie po lewej stronie ołtarza, na którym pod wizerunkiem Chrystusa umieszczono niemieckich żołnierzy na tle podziurawionej pociskami kościelnej wieży. na witrażu z prawej pod św. Jerzym przedstawiono Mazura orającego pole (niestety witraż jest niekompletny).

Obok kościoła zachował się obelisk poświęcony mieszkańcom Miłek i okolicznych wsi, którzy zginęli na frontach I Wojny Światowej. Niewidoczny już dzisiaj napis brzmiał: Ein unser Gefallener und ihren Taten 1914-1918" (Naszym poległym i ich czynom 1914-1918).

Na miejscowym cmentarzu zachował się tylko kilka międzywojennych ewangelickich nagrobków. Na szczycie cmentarnego wzgórza, przy drewnianym krzyżu, leży tablica żony radcy wojennego Marii Luisy Brand z domu Tyszka (1758-1825). Co ciekawe nagrobki ewangelickie, w tym także te powojenne, są zwrócone na zachód, w stronę kościoła. katolickie na wschód.


Do Kruklanek

Czas wracać do Kruklanek. Asfaltem jadę do Siedlisk. Po drodze mijam ruiny niemieckiego bunkra. W okolicach Giżycka zachowało się ich sporo. Powstawały od 1936 roku i stanowiły elementy Giżyckiego Rejonu Umocnionego. Były to niewielkie schrony bojowe, stawiano je z reguły na wzgórzach. W sumie do 1939 roku było ich prawie 200. Ten to ruina, ale są też takie, które zachowały się w lepszym stanie.


W Kruklinie (na fot) zjeżdżam w końcu na szutr i tak już idzie do samych Kruklanek.


Igor Hrywna, lipiec 2023

Trasa liczy około 55 kilometrów




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5