Widziane z góry: Orneta

2023-08-31 08:25:00(ost. akt: 2023-09-12 08:45:52)

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak

Jakie jest najbardziej filmowe miasto w naszym regionie? Olsztyn, Elbląg a może Ełk? Nic z tych rzeczy, nasi filmowcy najbardziej pokochali malowniczą Ornetę. I nie ma w tym nic dziwnego, bo Orneta ma w sobie magię i czar jakie mają tylko małe, trochę senne miasteczka, w których można niespiesznie poodychać przeszłością

W Ornecie i okolicy nakręcono kilka filmów. Tutaj powstawały zdjęcia między innymi do “Róży” Wojciecha Smarzowskiego i “Papuszy” Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego, pierwszej w Polsce poetki piszącej po romsku, którą Romowie wykluczyli ze swojej społeczności, oskarżając ją, że w swoich (tłumaczonych na polski) wierszach zdradza ich tajemnice.

Dlaczego twórcy "Papuszy" wybrali Ornetę?

— Jest tu zabytkowa architektura, poniekąd już spatynowana, są tu i jeziora, i lasy, otwarte przestrzenie, a poza tym to jest taki rejon, w którym jest mało paskudnej ingerencji człowieka. Bez takich „pereł architektury”, których pełno w Polsce centralnej — mówiła w 2012 roku dla "Gazety Olsztyńskiej" Anna Wunderlich, scenografka filmu "Papusza".

— Kiedy ją zobaczyłem to mnie po prostu olśniło. Nie sądziłem, że takie miejsca są na świecie. Trochę przypomina francuskie Carcassonne ze „wspinającymi się” starymi budynkami. Mimo to pewnie miasto nie jest tłumnie odwiedzane przez turystów. A szkoda, bo to niezwykłe miejsce, położone prawie pod naszą wschodnią granicą. Prawdę mówiąc nie sądziłem, że tam kiedyś zrobię film. Producent też nie był zachwycony tym, aby ekipa jeździła tak daleko, ale tak nas zauroczyło to miejsce, że nie było odwrotu. To w ogóle wydaje się być nowy kompletnie nietknięty turystycznie rejon: Orneta, Jegławki, Chwalęcin. A przecież naprawdę wart poznania — mówił Jan Jakub Kolski, który na podstawie prozy Włodzimierza Odojewskiego nakręcił w Ornecie „Wenecję”.

Jednak najważniejszym z punktu widzenia historii naszego regionu jest "Róża" Wojciecha Smarzowskiego, która opowiada o powojennych, dramatycznych losach Mazurów. Ostatnio w Ornecie gościł Jerzy Skolimowski, gdzie kręcono niektóre zdjęcia do jego najnowszego filmu IO.

Co prawda już nie w Ornecie, ale w pobliskim sanktuarium w Krośnie powstał serial “Siła wyższa” o zderzeniu obyczajowości chrześcijańskiej i buddyjskiej. Polecam gorąco wyjazd do Krosna. Jest tam naprawdę metafizycznie.

Orneta to stare miasto, założono je bowiem w XIV wieku, dokładnie w 1313 roku. Wyznaczono wtedy prostokątny rynek, z którego wybiegało dziesięć ulic (po dwie z boków krótszych i po trzy z boków dłuższych). I zbudowano kościół i ratusz, które przetrwały do naszych czasów, bo Rosjanie w 1945 roku obeszli się z Ornetą wyjątkowo łagodnie niszcząc góra 15% budynków.


— Rynek w Ornecie jest najładniejszy na Warmii. Otaczają go stare kamienice barokowe z podcieniami, a także nowe domy dla niepsucia harmonii budowane z podcieniami — pisał w wydanym w 1923 roku "Ilustrowanym przewodniku po Mazurach Pruskich i Warmii" Mieczysława Orłowicz. — Na środku stoi ratusz, jedyny gotycki jaki zachował się na Warmii...jego estetyczne wrażenie psują znacznie od niego piętrowe kamienice.

To jednak nie ratusz, ale kościół farny św. Jana Chrzciciela jest prawdziwą perłą nie tylko Ornety i Warmii ale całego warmińsko-mazurskiego. — Kościół farny jest po katedrze fromborskiej najcenniejszym zabytkiem budownictwa gotyckiego kościelnego na Warmii — podkreślał Orłowicz.


Kościół św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty góruje nad miastem i zaświadcza o tym, jak piękne do 1945 roku było to miasto. Teraz zresztą także nie brakuje mu urody i wdzięku, jakich większość naszych miast pozbawili Rosjanie paląc je w 1945 roku.

Budowę kościoła zakończono w 1379 roku. W środku zachowały się wspaniałe malowidła gotyckie. Największe wrażenie robi Koronacja NMP oraz św. Anna Samotrzeć w asyście świętych. Imponujący, trójkondygnacyjny ołtarz główny, ambona i organy pochodzą z XVIII wieku.

W stalli ławników miejskich znajduje się najstarszy portret kardynała Stanisława Hozjusza z 1570 roku. Zresztą słowa nie oddadzą piękna tej świątyni. Po prostu obejrzyjcie zdjęcia. A najlepiej sami się przekonajcie, jaki mistyczny jest ten kościół.

Rzygacze i pluwacze

Kościół warto też na zewnątrz. Zewnętrzne ściany są bowiem udekorowane ceglanym fryzem z glazurowanej cegły z płaskorzeźbami głów męskich i kobiecych, które spoglądają na Ornetę od 700 lat. A kto podniesie głowę w górę dostrzeże rzygacze w kształcie smoczych głów (od strony ulicy). Co to są te rzygacze? To inaczej garłacze, pluwacze lub plwacze a nawet maszkarony czyli ozdobne zakończenia rynny dachowej. Są charakterystyczne dla warmińskich kościołów, zdobią choćby rynny katedry we Fromborku.


Do Ornety pasują w dwójnasób, bo herbem miasta jest smok. Te stwory, jak wiadomo posiadają baśniową moc, która jednak wymyślają i nadają im ludzie. Zatem warmińsko-niemiecki biały smok na czarnym tle po wojnie dostosował się do ducha epoki i za sprawa ludzi zamienił się w zębate koło z kłosami zboża, a po 1989 roku powrócił do swojej skóry, tyle że teraz smok jest czarny, a tło białe.

Kościół stoi przy rynku, na którym króluje wspomniany już ceglany ratusz wybudowany w 1375 roku. Przez wieki był nieznacznie przebudowywany. Po środku ratusza znajduje się wieżyczka, w której został umieszczony najstarszy na Warmii dzwon z 1384 roku. Ratusz otoczony jest dobudowanymi w XV wieku kamienicami z charakterystycznymi arkadami i oczywiście już powojennymi "plombami"

Kto lubi, może też zajść na stary cmentarz ewangelicki, który mieści się przy dawnym kościele ewangelickim (od 1948 roku cerkiew prawosławna).


Zamęczone zakonnice

Rosjanie co prawda spalili w 1945 roku Ornetę mniej niż inne miasta, ale to nie znaczy, że dopuścili się tam mniejszych bestialstw. Z relacji wiemy, co działo się w szpitalu prowadzonym przez siostry katarzynki.

— Nie oszczędzano sióstr zakonnych, a nawet zgwałcono 80-letnią kobietę w okrutny sposób. Gdy się broniłyśmy, byłyśmy bite kolbami, przykładano nam broń do piersi, pięściami okładano po głowie i całym ciele, szarpano, policzkowano, dwukrotnie postrzelono mi nogi.

Tak było każdej nocy. Wiele wycierpiały siostry chore na płuca, które były i tak już bardzo słabe.

Położyłyśmy je w oddzielnym pokoju, by miały więcej powietrza, sądząc, że będą bezpieczne, ale i tam Rosjanie je odnaleźli. Ci wybili szyby, weszli przez okna i okrutnie zgwałcili siostry.

Szczególnie wiele wycier piała s. G. Pierwszy postrzał dostała w klatkę piersiową. Kula wyszła na wylot. Drugi postrzał dostała w nogę, a trzeci w przedramię. Mimo tych ran nadal była dręczona i gwałcona — wspominała jedna z sióstr. (cytat za: Ks. Wojciech Zawadzki, Historyczny i ideologiczny kontekst męczeństwa, sióstr św. Katarzyny na Warmii w 1945 r. Studia warmińskie, 53/2016).

W efekcie trzy z nich zmarły. Męczeńską śmierć poniosło w sumie16 sióstr z Warmii. Teraz toczy się ich proces beatyfikacyjny. W 2020 roku pracownikom Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN udało się odnaleźć ich szczątki na cmentarzu w Ornecie.



Sanktuarium na dębach

Wokół Ornety znajduje się wiele miejsc, godnych odwiedzenia. Lubiących wycieczki rowerowe na pewno skusi trasa z Ornety do Lidzbarka, która biegnie starym nasypem kolejowym i liczy sobie 28 kilometrów. A już obowiązkowo (choć nieobowiązkowo) rowerem trzeba zajechać do odległego o kilka kilometrów sanktuarium w Krośnie. Po pierwsze już sama droga do sanktuarium dostarcza sporo wrażeń. Kiedy już prawie dojedziemy do celu, warto na chwilę zatrzymać się na pagórku i spokojnie popatrzeć na leżący w dole kościół. Naprawdę robi wrażenie.

Przed wejściem do świątyni polecam spacer krużgankami. Kolejne niesamowite wrażenie. Krośnieńskie krużganki zdecydowanie bardziej oddychają przeszłością niż te ze Świętej Lipki. Święta Lipka jest wypieszczona, a w Krośnie widać działanie czasu. Ale dlatego właśnie Krosno jest bardziej metafizyczne. Tym bardzie, że sanktuarium zbudowano (1709-1759) na dębowych palach.

Igor Hrywna







2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5