Predator zatańczył z Cyganem na arabskich piaskach

2023-10-29 16:16:23(ost. akt: 2023-11-04 11:26:07)
Ngannou był blisko sprawienia sensacji posyłając Tysona Fury na deski w 3 rundzie

Ngannou był blisko sprawienia sensacji posyłając Tysona Fury na deski w 3 rundzie

Autor zdjęcia: ESPN / Freepik

BOKS || Jawiąca się początkowo jako freakowe starcie, walka Tysona Fury z Francisem Ngannou przerosła oczekiwania fanów szermierki na pięści. Debiutant wytrzymał pełen dystans i był blisko sprawienia sensacji, posyłając Brytyjczyka na deski.
Sobotnie nocne starcie dwóch „najbardziej złych ludzi” na planecie (tak reklamowano hitową walkę) z pewnością dostarczyło fanom sportów walki potężnych oraz intensywnych emocji, na czele z wielkim zaskoczeniem i niedowierzaniem, gdy powszechnie uznawany za najlepszego pięściarza na świecie Fury zaliczył groźny nokdaun. Lewy kontrujący sierp Ngannou z 3. rundy mógł nie tylko bardzo szybko zakończyć pojedynek, ale też pozbawić Króla Cyganów obfitych milionów z ewentualnego pojedynku przeciwko Usykowi, który ma wyłonić najlepszego z najlepszych w świecie boksu.

Dwa scenariusze


Przed pojedynkiem eksperci byli wyjątkowo jednogłośni, typując walkę wieczoru arabskiej gali. W zasadzie nie pozostawiali złudzeń Francisowi Ngannou (bilans w MMA 17-3, 12 KO), zwracając logicznie uwagę, że o ile jest prawdziwym wojownikiem, to wywodzi się ze zgoła innego sportu i boksersko może zostać przez Króla Cyganów Fury’ego (bilans przed walką 33-0-1, 24 KO) wręcz upokorzony.


W zasadzie wszystko sprowadzało się do dwóch scenariuszy: szybkie KO Brytyjczyka na Kameruńczyku lub wariant popisowy, gdzie Fury bawi się rywalem i kończy walkę w wygodnym dla siebie momencie. 10 rund na napakowanym po brzegi stadionie Boulevard Hall w Rijadzie pokazały, jak bardzo logiczne analizy mogą rozmijać się z ringową rzeczywistością.

Predator zachował zimną krew


Fury od pierwszych sekund wręcz rzucił się na rywala. Zapewne chciał zaskoczyć zielonego boksersko Ngannou, ale twardy Kameruńczyk dzielnie przyjął potężny prawy większego od siebie Brytyjczyka, czym na pewno go zaskoczył. Ale jeszcze większą niespodzianką dla ważącego 126 kg olbrzyma było zapewne to, że po jego ofensywie Predator zachował zimną krew i nie przystąpił – jak na bokserskiego amatora przystało – do ślepego oddawania, a zaczął z mistrzem boksu po prostu boksować. I wychodziło mu to całkiem nieźle, nawet pomimo tego, że pod względem techniki w pełni rzetelnie prezentował tylko jeden element pięściarskiego abecadła – pilnował, aby prawa ręka chroniła głowę. To w połączeniu z twardym korpusem wyniesionym z MMA i równie mocną szczęką zapewniło bojowo nastawionemu Kameruńczykowi solidną polisę bezpieczeństwa przed liczącym na nokaut i mocno bijącym Furym.

Tymczasem okazało się, że to Ngannou był bliżej skończenia pojedynku w spektakularnym stylu. Tyson Fury już w pierwszych minutach zrozumiał, że lekko zlekceważył rywala i – w świetle jego nienaruszalności na ciosy – należy liczyć się ze stoczeniem walki na pełnym dystansie. To mógł być bardzo niebezpieczny wariant dla Króla Cyganów, bo do ringu wszedł ewidentnie w słabej formie fizycznej, a jak pokazał dalszy przebieg walki – również i czysto bokserskiej. Aby zwiększyć swoje szanse na wygraną, Olbrzym z Wilmslow wyciągnął asa z rękawa, a tym była jego własna masa ciała, którą chciał stłamsić ważącego 123,4 kg rywala. Już w 2. rundzie Fury próbował po swoich atakach sprawdzonej na mniejszych rywalach „techniki” przytulania się / wieszania, co miało odbierać siły niższemu i lżejszemu Kameruńczykowi (Fury 206 cm, Ngannou 198 cm).

Ngannou zaskoczył kibiców i samego Fury'ego posyłając go w 3. rundzie na deski

"Wygrałem tę walkę i nie ma co do tego żadnych wątpliwości"


Jednocześnie Brytyjczyk wciąż próbował bić mocno na jeden-dwa, co w 3. rundzie nieomal wyłączyło mu światło, gdy po właśnie takiej kombinacji Fury’ego, Ngannou z pięknym timingiem i przeraźliwą siłą skontrował lewym sierpem. Zaskakujący cios debiutanta wykoleił kolorowy wóz Króla Cyganów, a jego samego – po raz siódmy w karierze – sprowadził na cztery litery. Zapachniało potężną sensacją, i to intensywnie, bo po zaliczeniu nokdaunu Fury ewidentnie zaczął boksować uważniej, co doradzał zresztą stojący w jego narożniku Sugar Ray Hill. Ngannou z kolei nabrał animuszu, ale nadal pilnował emocji i nie dawał się wciągać w bijatykę rodem z polskiego wesela. Król Cyganów miał duże problemy.

Nie zapominajmy jednak, że Tyson Fury to jeden z dwóch najlepszych zawodników na świecie, z potężnym sercem do walki i wielką ringową inteligencją. Pomimo słabej fizycznej i ringowej formy Brytyjczyk kontrolował przebieg pojedynku. Tracił ją w zasadzie wyłącznie w krytycznej dla siebie rundzie 3., jak i świetnej w wykonaniu Ngannou rundzie 8., w której opleciony muskulaturą Kameruńczyk pokazał kapitalną kondycję i wielki zew krwi.


Główni bohaterowie sobotniej gali do ostatniego starcia dziesięciorundowego pojedynku gęsto starali się częstować ciosami, co znalazło po bitwie odzwierciedlenie w ich obitych i opuchniętych facjatach. Obaj także po ostatnim gongu wyglądali na zadowolonych. Werdykt sprawił, że jeden z nich mógł poczuć się lekko rozczarowany. Sędziowie niejednogłośną punktacją (94-95, 96-93, 95-94) przyznali zwycięstwo Królowi Cyganów.

Wygrałem tę walkę i nie ma co do tego żadnych wątpliwości — powiedział po walce Francis Ngannou, który za swój występ zebrał obfite brawa od kibiców.

Wielu z nich właśnie Predatora uznaje za zwycięzcę sobotniego starcia w Rijadzie, ale statystyki są raczej po stronie Fury’ego. O ile Ngannou wyprowadził o 5 więcej tzw. power shots (37-32), to Król Cyganów doprowadził do celu więcej ciosów (71-59), zwłaszcza w dwóch ostatnich rundach elektryzującego starcia, które na pewno dużo dało mu do myślenia.

Zróbmy to


Tego zdecydowanie nie było w scenariuszu — powiedział po walce Tyson Fury, mając na myśli swój nokdaun. — Ngannou jest silny fizycznie, bije bardzo mocno, a do tego okazał się dużo lepszym bokserem, niż myślałem. Jest przy tym wszystkim bardzo niewygodny. Nie poszedł naprzód, tylko czekał na mnie, aż zadam cios, chcąc mnie wciągnąć na kontrę. Dał mi jedną z najtrudniejszych walk w ostatniej dekadzie. To cholernie twardy wojownik. Miałem do niego szacunek przed walką, więc tym bardziej mam teraz — powiedział po walce Król Cyganów, dodając, że jakkolwiek była „ciasna”, to wygrał ją zasłużenie.

Ewentualna przegrana Fury’ego mogłaby pozbawić go multimilionowej wypłaty ze starcia z Aleksandrem Usykiem. Ukrainiec – według wielu najlepszy technik w wadze ciężkiej od dekad – tuż po ogłoszeniu werdyktu pojawił się w ringu i stanął twarzą w twarz z nieoczywistym pogromcą dzielnego Kameruńczyka.

Zróbmy to. Będę z nim (Furym – przyp. red.) walczył. Świetnie, to będzie wielka walka i chce jej cały świat. Wrócimy do tego ringu 23 grudnia (planowana data walki Fury vs Usyk), a teraz dziękuję bardzo. Idę spać — powiedział w swoim stylu uśmiechnięty i niepokonany (21-0-0) posiadacz pasów WBO, IBF, WBA i IBO, który po raz ostatni walczył we Wrocławiu, gdzie w sierpniu tego roku pokonał Daniela Dubois.

Maciej Chrościelewski

Tyson Fury i Aleksander Usyk mają zmierzyć się 23 XII 23 r.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5