Stok narciarski na wysypisku?

2006-04-11 00:00:00

Piotr Kowalski i złomiarze ze składowiska w Łęgajnach mają pomysł, co zrobić z górą zalegających tam śmieci. Otóż proponują zamienić ją na górę... niczym w Zakopanem i wybudować stok narciarski.

Piotr Kowalski, właściciel firmy skupującej metale kolorowe, jest nieoficjalnym rzecznikiem złomiarzy z wysypiska w Łęgajnach. Archeologów, jak ich nazywa. Dobrze z nimi żyje i dobrze wie, jaka to praca, bo sam kiedyś zbierał w Łęgajnach złom, kiedy stracił pracę. Dlatego kiedy przyszli do niego, bo doszły ich słuchy o likwidacji wysypiska, i poprosili o ratunek, pogłówkował, pogłówkował i wpadł na pomysł rodem spod wierchów Tatr.

A może by tak stok?

- Przyszli do mnie i mówią: Panie Piotrze, wysypisko zlikwidują i gdzie potem znajdziemy robotę? - opowiada Kowalski, który doskonale wie, że dla tych ludzi byłby to prawdziwy dramat. - Pomyślałem wtedy - a może by tak stok narciarski? Do czasu zamknięcia składowiska ta góra sporo urośnie. Zapalili się do tego. Przynajmniej zimą by była praca.



- Mam na utrzymaniu pięcioro dzieci - mówi Marek Human, jeden ze zbieraczy. - Co bym robił na stoku? A choćby coś przy obsłudze narciarzy, na przykład narty mogę wypożyczać.

Z kolei pan Edek widziałby siebie w roli obsługującego armatkę śnieżną. A pani Elżbieta weźmie każdą robotę na stoku. - Bo żadna nie hańbi, tu - zatacza ręką po wysypisku - mnie tego życia nauczyło.

Jak pomyśleli, tak zrobili. W marcu złomiarze wystosowali w tej sprawie pismo do Elżbiety Wąsowskiej, burmistrza Barczewa. Podpisało się pod nim 31 osób. Napisali, że z wysypiska żyje łącznie, wliczając w to pracowników etatowych i rodziny na utrzymaniu, 127 osób. Pisząc o narciarskim stoku dodali, że to ich ostatnia szansa, że nieznajomość języków obcych, brak kwalifikacji i stan zdrowia, bo przecież pracują w trudnych warunkach, wyklucza emigrację zarobkową.

Szanse raczej marne

Elżbieta Wąsowska pismo uważnie przeczytała, ale zaznacza, że po pierwsze, nie jest w stanie określić, na ile pomysł budowy stoku jest realny. A po drugie, że nie jest właściwym adresatem pisma. - Pismo powinno trafić do władz Olsztyna, bo przecież to Zakład Gospodarki Odpadami Komunalnymi na składowisku gospodaruje.

Piotr Grzymowicz, wiceprezydent Olsztyna, stwierdza, że każdy pomysł zagospodarowania składowiska, które musi być zamknięte do 31 kwietnia 2007 roku, po czym poddane procesowi rekultywacji, jest dobry. - Stok narciarski? Czemu nie! Widziałem coś takiego na zlikwidowanym składowisku w Monachium, choć była to raczej ośla łączka.

Pomysł się podoba, ale z drugiej strony Grzymowicz nie pozostawia złomiarzom złudzeń. Drugie Zakopane w Łęgajnach szybko nie powstanie, bo rekultywacja wysypiska potrwa wiele, wiele lat. A i materiału na narciarski stok, choć może trudno w to uwierzyć, może nie starczyć. Mirosław Protaziuk, operator stanowiska na składowisku w Łęgajnach, patrzy z powątpiewaniem na górę śmieci. Taka jakaś niezbyt wysoka... - Ile to jeszcze tego trzeba usypać? - drapie się po głowie. - Krzyżowej to z tego raczej nie będzie...

Władysław Katarzyński
Fot. Paweł Kicowski|||
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.
Tagi:
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5