Dwuletni Szymon zrzucił na siebie czajnik z gorącą wodą

2014-11-18 10:21:51(ost. akt: 2014-11-18 11:07:16)
Szymon Rutkowski

Szymon Rutkowski

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

— Urodziłam zdrowe, szczęśliwe dziecko. Teraz codziennie walczymy o to, żeby znowu takie było — mówi Agnieszka Olchanowska, mama dwuletniego Szymka. Ciężko poparzony chłopiec potrzebuje naszej pomocy.
Dwuletni Szymon, podpopieczny Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”, potrzebuje pomocy. Głowa, twarz, szyja, ramiona, klatka piersiowa — głównie te części ciała Szymona Rutkowskiego trzeba ratować.

— W czajniku stała gorąca woda. Synek nadszedł i zrzucił na siebie ten czajnik — mówi, ciągle przez łzy, Agnieszka Olchanowska, mama chłopca. — To był sekunda...

Dorośli szybko rozebrali dziecko, zrobili mu prysznic. Zawinęli w koc i pojechali na pogotowie. W szpitalu w Suwałkach chłopiec miał przeszczepioną skórę na ramionach. Lekarz uznał, że to niezbędne.

— Przeszczep był tak zrobiony, że później nawet specjalista o pracy lekarza z Suwałk mówił z uznaniem — opowiada Olchanowska.

Dramat wydarzył się w kwietniu. Był to akurat Wielki Piątek, ale — jak mówi mama Szymona — wypadek nie miał żadnego związku z przygotowaniami do świąt. Od tego czasu aż do połowy października dziecko było w szpitalach.

Teraz Szymon jest w domu w Gołdapi. Nieustannie rodzice smarują go specjalnymi maściami, jeżdżą na rehabilitację. Na głowie Szymek ma szpetną bliznę. Powinna się wchłonąć, ale, niestety, nic takiego się nie dzieje.

— Teraz czeka nas wizyta u specjalisty, który zajmuje się chirurgią plastyczną u dzieci. Bardzo liczymy na to, że pomoże naszemu synkowi. Teraz wiem, że już wcześniej powinniśmy szukać u niego ratunku, ale nie wiedzieliśmy o tym. Nikt nam nic nie podpowiedział, nikt nas nie pokierował — mówi mama chłopca.

W lipcu rodzice kupili Szymonowi specjalne ubranko dla ciężko poparzonych dzieci. Kosztowało kilkaset złotych. Wystarczyło na bardzo krótko, bo Szymek podrósł. Same maści przeciwko bliznom to co miesiąc 160 zł. Dojazdy do Łodzi, Gdańska, Suwałk czy Białegostoku też kosztują rodziców bardzo dużo. A to niezbędne, żeby dać chłopcu szansę i ratować jego zdrowie.

— Urodziłam zdrowe, szczęśliwe dziecko. Teraz codziennie walczymy o to, żeby znowu takie było — podkreśla Agnieszka Olchanowska.



Komentarze (10) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ten prysznic #1554850 | 78.30.*.* 18 lis 2014 11:45

    uratował mu zycie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. ya #1555192 | 83.11.*.* 18 lis 2014 13:15

    U mnie była podobna sytuacja - dziecko oparzyło nogę kubkiem herbaty - na szczęście miało luźne spodenki i nogę od razu spryskaliśmy pantenolem Efekt był taki że nawet nie była potrzebna wizyta u lekarza Współczuję rodzicom To może spotkać każdego

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  3. polak #1555217 | 83.6.*.* 18 lis 2014 13:18

    Plakac sie chce ,podobnie bylo z pilkarzem ribery ,ktory gra z tymi bliznami w bayernie monachium. Nie martwcie sie mocno ,badzcie dalej tacy wielcy jak jestescie,cudowni.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. mama #1555540 | 83.9.*.* 18 lis 2014 14:32

    jakże szkoda małej dzieciny

    Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

  5. justyna #1555590 | 95.160.*.* 18 lis 2014 14:44

    Witam, czy można numer konta ?

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (10)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5