Jakub walczy o protezę

2015-11-21 20:50:00(ost. akt: 2015-11-21 20:51:02)
Dzięki dobrej opiece i wsparciu najbliższych Jakub wrócił do zdrowia. Jedyne, czego mu teraz potrzeba to proteza ręki.

Dzięki dobrej opiece i wsparciu najbliższych Jakub wrócił do zdrowia. Jedyne, czego mu teraz potrzeba to proteza ręki.

Autor zdjęcia: Mat. prywatne

Strażacy pół godziny wyciągali go z maszyny, w której miał uwięzione ręce. Były zmiażdżone i oskalpowane aż do ramion. Ani na chwile nie stracił przytomności. Po operacjach i przeszczepach wrócił do zdrowia. Teraz Jakub potrzebuje protezy.
Rodzina państwa Bieńków z Ełku dobrze pamięta datę 18 października 2014 roku. To wtedy doszło do tragedii, która wywróciła do góry nogami życie ich 23-letniego syna, a przy okazji również ich. Jakub Bieńko, operator maszyny do cięcia metalu, miał w pracy koszmarny wypadek. To cud, że w ogóle przeżył.

— To była sobota. Około 11 rano zadzwonił telefon od Jakuba z pracy — relacjonuje Elżbieta Bieńko, matka Jakuba. — Dowiedzieliśmy się, że ręce Kuby utknęły do ramion w maszynie. Zostały wciągnięte, zmiażdżone i oskalpowane — dodaje kobieta.

Akcja uwalniania rąk, a właściwie tego, co z nich zostało, trwała pół godziny. Brali w niej udział strażacy. Jakub Bieńko przez cały czas był przytomny. — Syn został przewieziony do szpitala w Ełku, a stamtąd śmigłowiec zabrał go do Białegostoku — wspomina Elżbieta Bieńko. — Nie było czasu do stracenia, chodziło o jego życie.
O uratowaniu rąk nie mogło być mowy. Jakub Bieńko, zanim zasnął przed operacją, wyraził zgodę na amputację ich obu. Taką samą zgodę musiała podpisać pani Elżbieta. Jakub był operowany do nocy, a rodzinie kazano udać się do domu i odpocząć.

— Potem były 4 tygodnie, które słabo pamiętam — przyznaje pani Elzbieta. — Kuba był w śpiączce farmakologicznej, codziennie byłyśmy u niego z córką, zajmowałyśmy się nim, masowałyśmy nogi. To było jak amok. Dziś, gdy pomyślę o tamtym czasie, mam tylko jakieś przebłyski — dodaje kobieta.
W tym czasie mężczyzna przeszedł trzy przeszczepy skóry, która została pobrana z ud. Po trzech tygodniach lekarze zadecydowali o wybudzaniu go ze śpiączki.

— Po 4 tygodniach Jakub trafił na oddział ortopedyczny. Był bardzo słaby, musiał od nowa uczyć się chodzić. Ani na chwilę nie stracił jednak woli walki — opowiada Elżbieta Bieńko.

Rodzina była przy Jakubie cały czas. Dzięki dobrej opiece i wsparciu najbliższych, wrócił do zdrowia. Jedyne, czego mu teraz potrzeba, to proteza ręki. Dzięki niej Kuba będzie mógł normalnie żyć.
— Mamy już 140 tysięcy złotych, ale koszt protezy to mniej więcej 270 tysięcy — tłumaczy Elżbieta Bieńko. — Na razie staramy się o jedną, bo już to z pewnością polepszy jakość życia syna — przekonuje.

Pieniądze na protezę Jakuba Bieńko zbiera fundacja Jaśka Meli Poza Horyzonty. Więcej informacji na ten temat można znaleźć na je stronie. Jest tam również możliwość wpłaty na rzecz Jakuba Bieńko. Można się również kontaktować z autorką tekstu (tel. 89 539 76 43).

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. dfg #1863245 | 89.229.*.* 22 lis 2015 08:56

    Mocny i dzielny facet-prawdziwy meżczyzna !!!!!!!!!!!!! Teraz malo takich-same cioty wydepilowane i nażelowane !!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  2. ełczanka #1863724 | 5.172.*.* 23 lis 2015 07:35

    A jak zachował się pracodawca, czy dołożył "1 zł." do protez.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5